Przykuli do drzewa, odcięli głowę. Finał głośnej sprawy sprzed 22 lat
Sąd Apelacyjny w Białymstoku orzekł w środę prawomocnie dożywocie w sprawie dotyczącej pozbawienia wolności i zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, do którego doszło w 2000 roku k. Sejn. W pierwszej instancji wobec 49-letniego oskarżonego zapadł wyrok 25 lat więzienia.
Dożywocia chciała w swojej apelacji prokuratura. Obrona wnioskowała o karę łagodniejszą i to jedynie za pozbawienie wolności ze szczególnym udręczeniem i uniewinnienia od zarzutu zabójstwa.
Do zabójstwa doszło 22 lata temu nad jeziorem Zelwa k. Sejn. Grupa mężczyzn piła tam przy ognisku alkohol. Na miejsce przywieźli późniejszą ofiarę zabójstwa, 34-letniego znajomego. Skuli go kajdankami, przywiązali do drzewa i zaczęli bić, co trwało kilka godzin. W ocenie biegłych medycyny sądowej były to ciosy zadawane nie tylko rękami i nogami, ale też np. kijem czy deską, ostatecznie pobity został dwa razy pchnięty ostrym narzędziem, najprawdopodobniej nożem, co zakończyło się zgonem.
Po śmierci ofiary, sprawcy przewieźli ciało w inne miejsce, odcięli siekierą głowę i ukryli zwłoki w dwóch różnych miejscach, by utrudnić ich identyfikację.
Podejrzany o zainicjowanie tej zbrodni Witold Zdancewicz (sąd zgodził się na podawanie jego danych - red.) ukrywał się, był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania. W 2003 roku policja francuska zatrzymała go w związku z zabójstwem dokonanym w tym kraju. Po wyroku przebywał we francuskim więzieniu, zanim w połowie 2021 roku został deportowany do Polski.
Tu suwalska prokuratura okręgowa postawiła mu zarzuty pozbawienia wolności, pobicia i zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Jesienią ub. roku przed Sądem Okręgowym w Suwałkach zapadł nieprawomocny wyrok 25 lat więzienia. Była to kara łączna za pobawienie wolności, pobicie i zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, dokonane wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, osądzonymi już przed laty.