Pod numer straży pożarnej zadzwoniła w piątek roztrzęsiona mieszkanka Barszczewa na Podlasiu. Prosiła o jak najszybsze przysłanie karetki, bo jej dziecko przestało oddychać. Dyspozytor straży pożarnej powiadomił pogotowie, a przez telefon poinstruował przerażonych rodziców, jak przeprowadzić reanimację chłopca. Dzięki jego opanowaniu dziecko udało się uratować. Karetka zjawiła się po kilkunastu minutach. Czteroletni chłopiec trafił do białostockiego szpitala dziecięcego. RMF24: Nagranie telefonicznej rozmowy strażaka z rodzicami chłopca