W czwartek listy z podpisami trafiły do Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku. Organem założycielskim szpitala w Łomży jest bowiem samorząd województwa podlaskiego. Ostateczną decyzję w sprawie szpitala podejmą radni sejmiku województwa podlaskiego. Przeciwne likwidacji są samorządy łomżyńskie - rada miasta i rada powiatu apelują do dyrekcji szpitala o szukanie innych oszczędności. Oddział ma być zlikwidowany w ramach restrukturyzacji szpitala. Dyrektor Marian Jaszewski szacuje, że strata oddziału w tym roku sięga blisko 800 tys. zł. Jego argumenty za likwidacją to wysokie koszty leczenia i diagnostyki, niskie wykorzystanie łóżek, zły stan budynku w którym działa oddział, a także spodziewane problemy z personelem, bo niektórzy lekarze specjaliści odchodzą na emeryturę. Akcję zbiórki podpisów pod protestem zaczęła grupa rodziców dzieci, które leczą się na oddziale zakaźnym szpitala. Mieszkańcy Łomży obawiają się, że likwidacja oddziału utrudni dostęp chorych do opieki z zakresu medycyny chorób zakaźnych. Pacjenci w poważniejszym stanie mają trafiać do szpitala specjalistycznego w Białymstoku, mniej groźne przypadki będą - według zapewnień dyrekcji - leczone na innych oddziałach szpitala w Łomży. Podpisy pod protestem były zbierane m.in. w biurze poselskim posła PiS Lecha Kołakowskiego. On sam uważa, że likwidacja oddziału jest szkodliwa dla mieszkańców. Jak powiedział, przy niektórych chorobach zakaźnych jest nawet zakaz przewożenia pacjentów, a pomoc medyczna musi być udzielona bardzo szybko. Tymczasem - w jego ocenie - między Warszawą a Białymstokiem nie ma innego takiego oddziału czy szpitala. Pracownicy oddziału zwracają uwagę, że jego likwidacja nie oznacza likwidacji wszystkich kosztów jego działalności. Bowiem mimo faktu, że pacjenci nie będą tam hospitalizowani, to będzie trzeba wykonywać im niezbędne badania, które zostaną w takiej sytuacji przypisane do kosztów innych oddziałów.