W środę, podobnie jak dzień wcześniej, na dwie godziny pielęgniarki należące do Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych odeszły od łóżek pacjentów. Decyzję o zaostrzeniu protestu podjęły po nieudanych rozmowach z dyrekcją. Ich postulat, to na początek 300 zł brutto do pensji zasadniczej. - W tej sytuacji jednogłośnie podjęłyśmy decyzję o rozpoczęciu w poniedziałek strajku okupacyjnego szpitala - powiedziała szefowa Związku Anida Bielonko. W strajku ma uczestniczyć 100 osób należących do Związku. W czwartek i piątek pielęgniarki protestować będą w niezmienionej formie - opuszczą stanowiska pracy w godzinach 9-11. Pielęgniarki domagają się podwyżki płac, na początek w wysokości 300 zł brutto. W przyszłym roku chcą dojść do zarobków na poziomie 3 tys. zł brutto. Pielęgniarki twierdzą, że dyrekcja proponuje wszystkim grupom zawodowym ze szpitala podwyżkę w wysokości 5 proc. pensji zasadniczej, co w przypadku pielęgniarek stanowi zaledwie kilkadziesiąt złotych netto na etat. Rzecznik szpitala Artur Wnuk powiedział, że nie rozumie wyliczeń pielęgniarek i woli operować kwotą pół miliona złotych, którą szpital przeznaczy na podwyżkę wynagrodzeń dla 400 pracowników szpitala, jeśli Departament Zdrowia MSWiA zaakceptuje plan finansowy tej placówki. Wnuk podkreślił, że to same związki zawodowe powinny się między sobą porozumieć, jak podzielić tę kwotę. Dyrekcja rozdzieli pieniądze według swego uznania tylko w przypadku fiaska rozmów związków. W maju szpital ma podpisać nowy kontrakt z NFZ i liczy na zwiększenie wyceny tzw. punktu medycznego z 10,50 zł, które teraz otrzymuje, do 12 zł. Według Wnuka, będzie to kolejna szansa na podwyżki dla pracowników. Pod koniec stycznia pielęgniarki ze szpitala MSWiA przeprowadziły referendum, w którym wszystkie opowiedziały się za rozpoczęciem w przyszłości akcji protestacyjnej, jeśli nie uda się wynegocjować z dyrekcją podwyżek płac. W połowie lutego dyrekcja obiecała im stopniowe podwyżki.