Protest, polegający na czasowym odejściu od łóżek pacjentów, powtórzą w środę. Ponieważ rozmowy z dyrekcją, które odbyły się po zakończeniu protestu, nie przyniosły satysfakcjonującej pielęgniarki obietnicy podwyżki płac, podjęły one w głosowaniu decyzję o kontynuowaniu protestu w tej samej formie. Za powtórzeniem akcji głosowały niemal wszystkie pielęgniarki uczestniczące w proteście, co stanowi dwie trzecie osób zrzeszonych w Związku Zawodowym Pielęgniarek i Położnych w tym szpitalu. W środę odbędą się też kolejne negocjacje pielęgniarek z dyrekcją. Jak powiedziała Anida Bielonko, szefowa Związku w tej placówce, pielęgniarki domagają się 300 zł podwyżki brutto do pensji zasadniczej. Docelowo chcą zarabiać 3 tys. zł brutto. W zeszłym tygodniu dyrektor placówki zaproponował im 5 proc. podwyżki, co stanowi maksymalnie kilkadziesiąt złotych. Protest pielęgniarek trwał od godz. 9 do 11. Zdaniem Bielonko, podczas akcji protestacyjnej pacjenci mieli całkowicie zabezpieczoną opiekę, ponieważ na stanowiskach pracy pozostały oddziałowe i lekarze. W akcji protestacyjnej wzięły udział tylko pielęgniarki należące do związku zawodowego. Pod koniec stycznia pielęgniarki ze szpitala MSWiA w Białymstoku przeprowadziły referendum, w którym wszystkie opowiedziały się za rozpoczęciem w przyszłości akcji protestacyjnej, jeśli nie uda się wynegocjować z dyrekcją podwyżek płac. W połowie lutego doszły jednak do porozumienia z dyrekcją, która obiecała im stopniowe podwyżki. W sytuacji osiągniętego wcześniej kompromisu, akcja protestacyjna była całkowitym zaskoczeniem dla dyrekcji szpitala - powiedział rzecznik prasowy szpitala Artur Wnuk. Wnuk podkreślił, że podwyżki muszą być rozłożone w czasie i są uzależnione od wysokości środków przyznanych placówce przez NFZ.