Na ławie oskarżonych zasiada lekarka Białostockiego Centrum Onkologii. Wysłużony aparat do naświetlań miał awarię, której nie pokazały żadne jego wskaźniki i podał zbyt dużą dawkę promieniowania. Poparzeń doznało pięć pacjentek. Prokuratura oskarżyła dwoje pracowników szpitala: lekarkę i pracownika technicznego, odpowiedzialnego za sprzęt. Ten ostatni został już prawomocnie uniewinniony, wyrok uniewinniający wobec lekarki został uchylony i sprawa przekazana do ponownego rozpoznania. Lekarce prokuratura zarzuca narażenie życia lub zdrowia jednej z pięciu poszkodowanych kobiet. W środę składa ona wyjaśnienia. Sąd rejonowy, zgodnie z zaleceniami okręgowego, ma zbadać też m.in. dokumentację medyczną pacjentek. Sprawa sądowa dotycząca głośnego w 2001 roku wypadku ciągnie się od kilku lat. Uniewinniając w poprzednim procesie oskarżonych sąd, opierając się na opiniach biegłych uznał, że nie mogli przewidzieć, iż po chwilowym zaniku zasilania, dojdzie do poważnej awarii wysłużonego aparatu do naświetlań Neptun. Usterki nie sygnalizowały żadne wskaźniki urządzenia. Jedna z poparzonych kobiet w 2003 roku zmarła - w jej przypadku nie powiodło się leczenie onkologiczne, ale nie wiadomo, jaki wpływ na to miały skutki wypadku. Wszystkie pacjentki wygrały ze szpitalem procesy cywilne o odszkodowanie.