Wyrok zostanie ogłoszony w najbliższy wtorek. 18-latek był przed śmiercią maltretowany, a jego ciało próbowano spalić w ognisku, by zatrzeć ślady. To powtórny proces w tej sprawie. Sąd zajmuje się apelacją od wyroku 13 lat więzienia dla 22-latka, oskarżonego o współudział w zabójstwie. Drugi ze współsprawców został już prawomocnie skazany na dożywocie. Ze względu na skomplikowany charakter sprawy, wyrok apelacyjny zostanie ogłoszony we wtorek. Prokuratura chce utrzymania kary, obrońca - zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania. Sąd apelacyjny starał się ostatecznie ustalić, czy obaj sprawcy używali niebezpiecznych narzędzi, co przyjął sąd pierwszej instancji, uznając że miało miejsce współsprawstwo. Obrońca oskarżonego dowodziła, że można mu przypisać co najwyżej pomocnictwo. On sam w ostatnim słowie powiedział, że nie zabił 18-letniego Dawida. Jak mówił, poszedł z drugim współoskarżonym o zabójstwo, bo się go bał i myślał, że również zostanie zabity. Do zbrodni doszło trzy lata temu. Dokładnie nie wiadomo, jaki był jej motyw. W śledztwie mowa była o zemście jednego ze sprawców rzekomo za to, że 18-latek miał go wydać policji. Jak ustalono w śledztwie, najpierw - po wypiciu alkoholu - doszło do kłótni, potem pobicia. Później obaj sprawcy zaciągnęli ofiarę na łąkę za zabudowania (chłopak mógł już wtedy być nieprzytomny) i zaczęli się nad nią znęcać. Używali paralizatora, noża; zadali co najmniej dziesięć ciosów siekierą w głowę. Zwłoki próbowali spalić, rozpalając na nich ognisko. W tym samym procesie został też skazany mężczyzna oskarżony o nakłanianie do zabójstwa 18-latka. W pierwszym procesie skazano go na osiem lat więzienia, w drugim sąd przyjął, że można mu przypisać jedynie nieudzielenie pomocy pobitemu. Skazał go za to na 2,5 roku więzienia, biorąc też pod uwagę, że mężczyzna sam zgłosił się na policję. Jego apelacją również zajmuje się białostocki sąd apelacyjny. Obaj oskarżeni byli już wcześniej karani.