Oznacza to, że trwający od maja 2008 roku proces wydłuży się o kolejne miesiące, bo nowa opinia musi zastąpić tę, która była przygotowywana w postępowaniu przygotowawczym. Biegły, który ją przygotował, wyłączył się z występowania w tej sprawie, a sąd powody, dla których językoznawca to zrobił, uznał za zasadne. Jak powiedział w czwartek rzecznik prasowy białostockiej prokuratury Adam Kozub, nowy biegły przygotowuje opinię, ale potrzebuje więcej czasu. Dlatego śledczy wystąpili do sądu o czas do końca października na przygotowanie opinii. Chodzi o ocenę językową tekstów opublikowanych w pismach wydawanych przez Leszka Bubla, czy treści tam zawarte mają charakter antysemicki. Śledztwo w sprawie, którą rozstrzyga białostocki sąd rejonowy, zaczęło się od zawiadomienia złożonego przez mężczyznę, który na słupach ogłoszeniowych i murach w Białymstoku zauważył czarno-białe plakaty. Ocenił, że ich treść to nawoływanie do nienawiści w stosunku do narodu żydowskiego. Zarzuty dotyczące plakatów postawiono dwóm osobom. Dotyczą one również publikacji w wydawanym przez Bubla piśmie. Trafiało ono w 2005 roku do obiegu jako dodatek do dwóch innych pism, m.in. o treści satyrycznej, na których wydawanie Bubel ma formalne zezwolenia i które są zarejestrowane. Jak informowała wówczas prokuratura, chodzi o "publiczne nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych oraz publiczne znieważanie grupy ludności z powodu przynależności do narodu żydowskiego, poprzez publikowanie i upowszechnianie treści antysemickich". Ani Leszek Bubel, ani żadna z pozostałych pięciu osób oskarżonych, do zarzutów nie przyznaje się.