Wypadek wydarzył się ponad pięć lat temu koło Bielska Podlaskiego. Zginęła 18-letnia dziewczyna, ówczesna sympatia skazanego, która jechała z nim samochodem. Wyrok jest prawomocny. Na jego publikacji nie było skazanego - jest on poszukiwany przez policję. Nie stawił się bowiem dotąd w areszcie i nie przebywa w miejscu zamieszkania. O umieszczeniu go w areszcie zdecydował już sąd pierwszej instancji, ogłaszając w sierpniu swój wyrok. Uzasadnił to surową karą i ocenił, że w tej sytuacji Wojciech B. może się ukrywać. Sąd pierwszej instancji przyjął - czego chciała też prokuratura w akcie oskarżenia - że Wojciech B. celowo doprowadził do wypadku. Subaru, prowadzone przez niego, jechało z dużą prędkością lewą stroną jezdni, wprost na ciężarówkę iveco. W ostatniej chwili oba samochody skręciły i na sąsiednim pasie doszło do zderzenia. 18- latka zginęła na miejscu, Wojciech B. został ranny. Sąd Okręgowy w Białymstoku jako sąd pierwszej instancji przyjął, że doszło do zabójstwa. Orzekając na podstawie ciągu poszlak uznał m.in, że dziewczyna została siłą zabrana z domu. Motywem miała być "patologiczna zazdrość" chłopaka o nią. Sąd Apelacyjny w Białymstoku oddalił w czwartek obie apelacje: obrońców Wojciecha B., którzy chcieli zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania oraz oskarżycieli posiłkowych, czyli rodziców zmarłej dziewczyny, którzy chcieli surowszej kary - 15 lat więzienia. Jak mówił sędzia Piotr Niedzielak, Wojciech B. co prawda próbował w ostatniej chwili uniknąć zderzenia (biegli w procesie ocenili, że zrobił to o niecałą sekundę za późno), ale nie był już w stanie zapobiec mu ze względu na uruchomiony przez siebie ciąg zdarzeń. Sąd apelacyjny przyjął też, że nie można mówić o nieumyślności działania sprawcy. Jak mówił sędzia, trudno tu mówić o normalnym zachowaniu w ruchu drogowym. Zgadzając się z sądem okręgowym uznał, że kierowca z premedytacją zjechał na lewy pas, którym nadjeżdżał inny pojazd. Sędzia Niedzielak przedstawił też uzasadnienie dla przyjęcia przez sąd, że kierowca przewidywał skutek w postaci śmierci i na to się godził, aż do podjęcia manewru obronnego, czyli próby uniknięcia zderzenia. - Oskarżony starał się wprawdzie od czynu odstąpić, a nie udało mu się to w związku z tym, że jego dotychczasowe zachowanie wprawiło w ruch skutki, na które już nie miał żadnego wpływu - dodał sędzia. Powiedział też, odnosząc się do apelacji rodziców zmarłej dziewczyny, że orzeczenie kary dziewięciu lat więzienia w tej sytuacji nie może być oceniane jako "społecznie niesprawiedliwe". Był to trzeci wyrok w tej sprawie. W dwóch poprzednich procesach w pierwszej instancji była orzekana kara więzienia, ale za wypadek ze skutkiem śmiertelnym, zaś sąd drugiej instancji wyroki te uchylał. Ojciec zmarłej 18-latki powiedział dziennikarzom, że życia córce nic nie przywróci, ale cieszy się, że proces wreszcie się skończył. Tłumaczył, że rodzice chcieli wyższego wyroku ze względu na świadków w tej sprawie, koleżanki córki, które - w ich ocenie - mogą być zagrożone ze strony ukrywającego się skazanego.