15-latek zginął w kwietniu na jednym z białostockich osiedli od pchnięcia nożem w okolice serca. Wcześniej doszło do kłótni oskarżonego z grupą gimnazjalistów w autobusie. Wniosek o przesłuchanie kobiety, pracownicy kiosku, która miała widzieć dalszy ciąg scysji, po wyjściu nastolatków z autobusu, złożyła w środę adwokat oskarżonego Rafała S. Obrona chce udowodnić przed sądem, że nie doszło do zabójstwa, ale do bójki z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Biegła z zakresu medycyny sądowej mówiła w środę, że 15-latek otrzymał dwa ciosy, ale nie potrafiła wyjaśnić jednoznacznie, czy były to świadomie zadane przez Rafała S. dwa uderzenia, czy może w trakcie szamotaniny nóż w ranie się przesunął. Rafał S. nie przyznaje się do zarzutu zabójstwa, a jedynie do udziału w bójce. Jak zeznawał na początku procesu, nie miał zamiaru zabójstwa, a nóż w jego ręce miał tylko wystraszyć czterech gimnazjalistów, z którymi wdał się w bójkę. Twierdził też, że nie miał świadomości, iż uderzył nożem. Według jego zeznań, 15-letni Patryk przytrzymywał mu rękę, w której trzymał nóż i nagle ją puścił. Chłopak zdołał przejść jeszcze parę kroków, zanim usiadł, a potem upadł na trawę. Zmarł mimo prób reanimacji. W tym samym procesie odpowiada też przed sądem 18-letnia dziewczyna głównego oskarżonego, której zarzucono, że o zajściu nie zawiadomiła policji oraz że pomagała ukryć się sprawcy. Sąd przerwał proces na trzy tygodnie. Mają być wtedy przesłuchani ostatni świadkowie.