Przez kilka godzin budynek sądu pikietowało około dwustu członków monieckiej spółdzielni, domagających się zwolnienia prezesa Stanisława J. z aresztu. Po pomyślnej dla nich decyzji sądu, zadowoleni rozjechali się do domów. Białostocki sąd okręgowy rozpatrywał w środę zażalenie obrońcy prezesa monieckiej spółdzielni mleczarskiej na postanowienie Sądu Rejonowego w Białymstoku, który wydał nakaz aresztowania Stanisława J. Prokuratura zarzuca mu, że w latach 2002-2004 brał łapówki przy budowie przez moniecką spółdzielnię dojrzewalni serów. To inwestycja warta 3 mln zł. Według śledczych, do kieszeni prezesa miało trafić 10 proc. tej sumy. Wraz ze Stanisławem J. został zatrzymany, a potem także aresztowany mężczyzna, który miał mu pomagać w przyjmowaniu łapówek, a pełnił funkcję inspektora nadzoru inwestorskiego przy tej budowie. W środę sąd zamienił areszt na zakaz opuszczania kraju przez obu podejrzanych. Przewodniczący VIII Wydziału Karnego Odwoławczego Sądu Okręgowego w Białymstoku sędzia Leszek Kulik zmianę środka zabezpieczającego uzasadnił tym, iż co prawda zebrany dotąd materiał dowodowy wskazuje na prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa przez Stanisława J., ale uznał że stosowanie wobec niego aresztu nie jest konieczne. Sąd nie skorzystał z kilkunastu różnych poręczeń społecznych, które wpłynęły do niego za Stanisława J., m.in. od okolicznych samorządowców, związków działających w spółdzielni mleczarskiej i miejscowego proboszcza. Z aresztu został też zwolniony w środę inny podejrzany w tej sprawie mężczyzna, który miał pośredniczyć w przyjmowaniu łapówek przez prezesa. Zarówno on, jak i prezes J. do zarzutów nie przyznaje się. Rolnicy współpracujący ze spółdzielnią uważają, że prezes jest niewinny i został pomówiony. Obawiają się, że gdyby przebywał w areszcie, groziłoby to spółdzielni pogorszeniem sytuacji finansowej i uderzyło także w ich współpracę z tą firmą. Dlatego przyjechali do Białegostoku, by apelować o jego zwolnienie. Ich akcja była spokojna. Co prawda zajęli całe schody prowadzące do wejścia do sądu, ale nie utrudniło to pracy tej instytucji.