W nocy z niedzieli na poniedziałek strażacy zakończyli rozbierane fragmentów dachu. Uszkodzona wieża została przykryta plandeką. Rano mieszkańcy Białegostoku idąc do pracy, zatrzymywali się przed kościołem i patrzyli na to, co zostało z liczącej 40 metrów konstrukcji. - To wielka strata dla miasta. Kościół przez jakiś czas jest wyłączony z użycia. Koszty finansowe będą duże. Co stało się z ołtarzem? Czy nie został zniszczony jak spadła wieża? - usłyszał reporter RMF FM. Już wiadomo, że ołtarz, nawa główna i nawy boczne nie zostały zniszczone. Dwa tygodnie temu, na czas remontu, zostały częściowo rozebrane. Dziś na miejscu pożaru ma pojawić się nadzór budowlany, który oceni straty. Już wczoraj proboszcz kościoła nie wykluczał, że mogło dojść do zwarcia. - Instalacja była już stara. Wszystko to widziałem na własne oczy na wieży, ale to funkcjonowało - powiedział. Jak dodał, kontrole straży były przeprowadzane regularnie. Akcja bardzo trudna i ciężka Strażacy pojawili się na miejscu około godziny 10. w niedzielę. Akcja ratowniczo-gaśnicza była bardzo trudna i ciężka - ocenił komendant główny Państwowej Straży Pożarnej Wiesław Leśniakiewicz, który przyjechał na miejsce. Mówił dziennikarzom, że przy tego typu pożarach było bardzo duże prawdopodobieństwo, że ogniem zostaną objęte wszystkie drewniane elementy w innych częściach świątyni. Na szczęście udało się do tego nie dopuścić. Mówił, że dodatkowym utrudnieniem było to, że strażacy nie mogli wejść do wieży od środka, bo ogień zajął tam wszystkie elementy. Wieża kościoła miała ponad 40 metrów wysokości, a najwyższa drabina, którą dysponują strażacy w Białymstoku, ma ok. 35 metrów. Rzecznik podlaskiej straży pożarnej Marcin Janowski mówił , że dodatkowym utrudnieniem jest mały plac przed kościołem, co ograniczało możliwość manewrów sprzętem. Na miejsce wczesnym popołudniem przyjechał z Warszawy samochód z drabiną, która sięga 42 metrów. To dzięki niej strażacy mogli zajrzeć do wnętrza wieży od góry. Źródło: TVN24/x-news Wiceprezydent: To smutne wydarzenie Na miejscu byli m.in. wojewoda podlaski, zastępca prezydenta Białegostoku, metropolita białostocki. Wiceprezydent Adam Poliński powiedział, że pożar jest wydarzeniem smutnym. Mówił, że jest przekonany, iż tak jak miasto wspiera remonty zabytków, tak w tym przypadku na pewno wesprze finansowo odbudowę tej świątyni. Biuro posła PO Roberta Tyszkiewicza poinformowało wieczorem, że z rozmów parlamentarzysty z ministrem kultury Bogdanem Zdrojewskim wynika, że minister "zna całą sprawę i bardzo chce pomóc", trwa sprawdzanie możliwości, w jaki sposób można by było takiej szybkiej pomocy finansowej na odbudowę kościoła udzielić. "Metropolita głęboko dotknięty widokiem" W komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej Archidiecezji Białostockiej podano, że metropolita Edward Ozorowski "głęboko dotknięty widokiem pożaru, przekazał na ręce ks. proboszcza Jana Wierzbickiego wyrazy otuchy i zapewnienie o modlitewnej pamięci i wsparciu". Zbiórkę pieniędzy na odbudowę kościoła organizują już internauci na portalu społecznościowym. Kościół św. Wojciecha został wybudowany w 1912 roku, w ubiegłym roku parafia obchodziła 100-lecie powstania świątyni. Powstała jako świątynia ewangelicka pw. św. Jana. Po II wojnie światowej obiekt przeszedł w zarząd kościoła rzymskokatolickiego. W 1979 roku powstała parafia pw. św. Wojciecha. Kościół jest jedną z najbardziej charakterystycznych budowli w mieście.