Powstanie miejsce upamiętniające katastrofę smoleńską
W Białymstoku ma być miejsce upamiętniające ofiary katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. Miałoby powstać w części zabytkowego Parku Planty - poinformował w środę na konferencji prasowej prezydent miasta Tadeusz Truskolaski.
Według prezydenta na razie trudno o inne konkrety, na które liczy w trakcie zapoczątkowanej właśnie dyskusji. Podkreślił, że na razie zgłasza jedynie publicznie ideę upamiętnienia.
Truskolaski dodał, że wybrane na upamiętnienie ofiar katastrofy miejsce sąsiaduje z Placem Katyńskim w Białymstoku i pobliskim pomnikiem katyńskim. Wskazany fragment parku jest obecnie wyłożony płytkami chodnikowymi, rosną tam krzewy i kwiaty, a wokół stoją ławki. W pobliżu rosną stare drzewa, które w razie przebudowy miejsca nie będą usuwane.
W Białymstoku mają być upamiętnione wszystkie ofiary katastrofy, ale w szczególny sposób osoby związane z tym miastem i województwem podlaskim: ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra, zwierzchnik prawosławnego ordynariatu Wojska Polskiego abp Miron Chodakowski oraz stewardessa Justyna Moniuszko.
Prezydent odczytał dziennikarzom list, jaki w środę rozesłał do rodzin ofiar katastrofy, które były związane z regionem. Poinformował w nim m.in., że w najbliższych dniach zostanie powołany specjalny zespół, który wyłoni koncepcję upamiętnienia.
"Pragnę w sposób szczególny upamiętnić zwłaszcza tych, których życie nierozerwalnie związane było z Białymstokiem. Wierzę, że uda nam się wyłonić koncepcję, która poprzez swą kompozycję, symbolikę, zagospodarowanie zieleni wraz z elementami architektury wrośnie w krajobraz miasta, będzie zarówno miejscem zadumy, jak i żywym dowodem pamięci o tych, których pożegnaliśmy w tak tragicznych okolicznościach" - napisał w liście.
Truskolaski powiedział, że nie wiadomo jaką formę przyjmie to miejsce, czy stanie tam obelisk, pomnik, czy będzie też odpowiednio urządzona zieleń i mała architektura ogrodowa tak, by było miejscem zadumy. Dodał, że liczy na odpowiedź na list od rodzin ofiar oraz na wszelkie sugestie.
Jak podkreślił, osoby, które mają pomysł lub może nawet gotowy projekt, mogą się zgłaszać do Urzędu Miejskiego. Nie wiadomo jeszcze, czy będzie formalny konkurs architektoniczny na tę koncepcję. Zaznaczył, że miasto zgłasza ideę i nie chce nikomu sugerować formy upamiętnienia. Pytany o symbole religijne powiedział, że jeśli będą tam umieszczone krzyże, to na pewno katolicki i prawosławny, bo abp Miron to hierarcha prawosławny, ale wyraził nadzieję, że koncepcja, która zostanie ostatecznie wypracowana "zadowoli wszystkich".
"Chciałbym, aby to miejsce łączyło wszystkich, którym bliska jest idea pojednania, jedności i dialogu. Mam nadzieję, że inicjatywa stanie się dla nas wspólnym dziełem, symbolicznym pomostem porozumienia pomiędzy podziałami, gwarancją godnego pojednania bliskich, których wszyscy straciliśmy" - napisał Truskolaski.
Jak dodał, chciałby uniknąć "wszelkiego rodzaju takich nieporozumień, które są w Warszawie, które nie przysparzają w tej chwili ani chwały, ani nie są dobrym, pięknym wyrazem pamięci o tych, którzy polegli".
Zaznaczył, że katastrofa była tragicznym "wydarzeniem takiej rangi i na taką skalę i budzi tak wiele emocji", że pewnie teraz czy później "albo rodziny, albo osoby zainteresowane, albo osoby, które tym wydarzeniem nadal żyją" o upamiętnienie się upomną. "My czujemy się w obowiązku, żeby jednak takie miejsce było, bo w tej chwili nie ma gdzie np. złożyć symbolicznej wiązanki kwiatów" - mówił Truskolaski.
10 kwietnia pod Smoleńskiem w katastrofie samolotu zginęło 96 osób, wśród nich prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria.
INTERIA.PL/PAP