Prokuratura musi bowiem przygotować nową opinię biegłych językoznawców, istotną dla zarzutów postawionych liderowi Polskiej Partii Narodowej. Taką decyzję podjął Sąd Rejonowy w Białymstoku, oceniając, że są podstawy prawne do wyłączenia się ze sprawy biegłego, który przygotowywał opinię w postępowaniu przygotowawczym - poinformowała w czwartek sędzia Joanna Toczydłowska, rzecznik białostockiego sądu. Chodzi o ocenę językową tekstów opublikowanych w pismach wydawanych przez Leszka Bubla. Prokuratura musi więc znaleźć specjalistę, który oceni, czy treści w artykułach mają charakter antysemicki. Na przedłożenie nowej opinii sąd dał śledczym termin do 30 września, który może być jednak przedłużany. Dlatego proces, który trwa od maja 2008 roku, został odroczony aż do października, w oczekiwaniu na nową opinię biegłego. Śledztwo w sprawie, którą rozstrzyga białostocki sąd, zaczęło się od zawiadomienia złożonego przez mężczyznę, który na słupach ogłoszeniowych i murach w Białymstoku zauważył czarno-białe plakaty. Ocenił, że ich treść to nawoływanie do nienawiści w stosunku do narodu żydowskiego. Zarzuty dotyczące plakatów postawiono dwóm osobom. Dotyczą one również publikacji w wydawanym przez Bubla piśmie. Trafiało ono w 2005 roku do obiegu jako dodatek do dwóch innych pism, m.in. o treści satyrycznej, na których wydawanie Bubel ma formalne zezwolenia i które są zarejestrowane. Jak informowała wówczas prokuratura, chodzi o "publiczne nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych oraz publiczne znieważanie grupy ludności z powodu przynależności do narodu żydowskiego, poprzez publikowanie i upowszechnianie treści antysemickich". Ani Leszek Bubel, ani żadna z pozostałych pięciu osób oskarżonych do zarzutów nie przyznaje się.