Sąd Apelacyjny w Białymstoku ma m.in. ocenić, czy za wypadek odpowiada tylko bezpośredni sprawca, czy również właściciel lokalu. Wymiar sprawiedliwości chce również zajrzeć do rachunków za leczenie i rehabilitację poszkodowanej. Kolejna rozprawa ma odbyć się w połowie października. Do wypadku doszło blisko siedem lat temu na dyskotece w Augustowie (woj. podlaskie), gdzie kobieta oczekiwała w szatni na odbiór kurtki. W tym czasie na zewnątrz doszło do awantury agresywnej grupy z ochroną. W pewnym momencie jeden z awanturujących się mężczyzn rzucił gaśnicą, która przeleciała przez wybite okno i uderzyła kobietę w głowę. W efekcie kobieta miała złamaną szczękę, zęby oraz rozcięty policzek, na miejscu interweniowało pogotowie, które odwiozło ranną do szpitala w Augustowie. Z uwagi na skomplikowany charakter obrażeń pacjentkę skierowano na dalsze leczenie specjalistyczne. Augustów Kobieta uderzona gaśnicą, domaga się odszkodowania Po dojściu do zdrowia kobieta wystąpiła o odszkodowanie i zadośćuczynienie przeciwko bezpośredniemu sprawcy oraz właścicielowi dyskoteki. Domagała się zasądzenia od nich solidarnie 30 tys. zł zadośćuczynienia oraz 96,7 tys. zł odszkodowania. W grudniu 2022 roku Sąd Okręgowy w Suwałkach nieprawomocnie uwzględnił powództwo w całości z odsetkami, ale tylko wobec bezpośredniego sprawcy. Właścicielowi lokalu nie postawiono zarzutów, oceniono, że nie ma podstaw do przypisania mu winy. Apelację złożyła nie tylko poszkodowana, ale również bezpośredni sprawca. Powódka chce wyższej kwoty zadośćuczynienia i odszkodowania argumentując to wyższymi kosztami leczenia, niż te wskazane przez nią w 2019 roku, gdy kierowała pozew. W związku z tym domaga się od pozwanych 70 tys. zł zadośćuczynienia i 109 tys. zł odszkodowania. W jej ocenie właściciel lokalu ponosi odpowiedzialność za organizację imprezy i za szkodę, stąd powództwo solidarne. Podlaskie. Rozpoczął się proces w sprawie wypadku w Augustowie Z kolei sprawca chce oddalenia powództwa argumentując, że w sprawie karnej zapłacił już zadośćuczynienie i odszkodowanie. Jego pełnomocnik mówił w piątek przed sądem, że wypadek był skutkiem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, bo jego klient rzucił gaśnicę w kierunku ochroniarzy. Podkreślał, że dobrowolnie poddał się on karze, a w sprawie karnej zapłacił łącznie 30 tys. zł. W połowie października ma odbyć się rozprawa, na której przesłuchana zostanie powódka w sprawie kosztów leczenia, rehabilitacji i pomocy psychologicznej, które poniosła, a które przekraczają zasądzoną w pierwszej instancji kwotę. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!