Niewykluczone, że do przesłuchania dojdzie jeszcze dziś. Prawdopodobnie lekarze zgodzą się, by Karina porozmawiała z policjantami. Jej ogólny stan jest dobry, dziewczynka dochodzi do siebie. Jest z nią kontakt, więc zdaniem lekarzy policjanci - oczywiście w asyście psychologów - będą mogli się z nią spotkać. A jej zeznania są kluczowe, by ustalić, co robiła przez niemal tydzień. Przypomnijmy - chora na epilepsję 10-latka zaginęła 5 października, we wtorek po południu, gdy wyszła z domu na grzyby. Rodzice zawiadomili policję około godz. 19 - wtedy rozpoczęto poszukiwania. Matka zaginionej tłumaczyła, że Karina bardzo często wychodziła do lasu sama, ale nie odchodziła daleko i zaraz wracała. Las znajduje się po drugiej stronie drogi, przy której mieszka dziewczynka. Dziecko wyszło z domu bez ciepłej odzieży, a temperatura w nocy spadała poniżej zera. Poszukiwania były prowadzone na bardzo dużą skalę, z udziałem kilkuset osób: policjantów, strażaków, leśników, pograniczników i mieszkańców. Zostały zakończone po czterech dniach, gdy przeszukano już praktycznie cały okoliczny teren, łącznie kilkaset hektarów. Badano też tereny wokół jeziora Kolno, małe zbiorniki i rowy melioracyjne, a także gospodarstwa we wsi Rzepiski i znajdujące się tam zabudowania gospodarcze i studnie. W akcji używano psów tropiących, helikopterów, kamer termowizyjnych, prywatnego samolotu bezzałogowego, ale dziewczynki nie udało się odnaleźć. Policja nie wykluczała porwania czy nawet morderstwa. Dziewczynka jest niepełnosprawna, uczy się w szkole specjalnej. Jest jednym z dziesięciorga dzieci w rodzinie.