Poloneza odtańczono tuż po miejskim hejnale, który rozległ się z wieży Ratusza, gdzie mieści się Muzeum Podlaskie. Taniec poprowadził w pierwszej parze prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski z maturzystką Dominiką Jankowską z XI LO, która wcieliła się w postać hetmanowej Izabeli Branickiej, żony fundatora miasta hetmana Jana Klemensa Branickiego. Z maturzystami tańczyli też przedstawiciele kuratorium oświaty i departamentu edukacji Urzędu Miejskiego. Wszystkie szkoły średnie miały swoje reprezentacje. Białostocka studniówka miejska ma konwencję szlachecką. Maturzyści wcieleni w postacie Jana Klemensa Branickiego i jego żony zapowiadali, że "czynią sobie za wielki honor" witać gości, którzy przyszli kontynuować nową miejską tradycję i "iść w tany". Wzorem lat ubiegłych niektórzy tancerze byli poprzebierani w historyczne stroje z różnych epok. Dominowały kontusze szlacheckie i suknie szlacheckie oraz futrzane czapki z piórkami. Jednak niektóre maturzystki tańczyły na obcasach, inne w butach sportowych, w sukienkach ale i w normalnych ubraniach "bez turbacji o przyodziewek" - jak mówił do zgromadzonych uczeń pełniący rolę hetmana Branickiego. Maturzyści mówili, że nie trenowali zbyt długo przed tańcem na rynku, bo mieli tylko jedno spotkanie. Układ do poloneza Wojciecha Kilara z filmowego "Pana Tadeusza" Andrzeja Wajdy przygotowała nauczycielka z XI LO w Białymstoku. "Gońcie, gońcie" - pokrzykiwano do ostatnich par w schodzących się szeregach, by zaplanowane figury się udały. Jednym bardzo dobrze wychodził dostojny taniec, innym gorzej, ale młodzież była zadowolona ze swych popisów. Prezydent Truskolaski mówił dziennikarzom, że swoją studniówkę z 1977 roku pamięta, gdyż była to pierwsza zabawa do białego rana. Młodym ludziom życzył, by wynik jaki zdobędą na maturze odzwierciedlał ich trudną pracę i naukę i by spełnili swoje marzenia dostając się na wybrane uczelnie. Po tańcu uczniowie odbierali specjalne certyfikaty potwierdzające udział w miejskiej studniówce.