Prezes stowarzyszenia Irena Stankiewicz podkreśliła, że w ogóle sam przyjazd dzieci, właśnie z powodu epidemii grypy, stał pod znakiem zapytania. Dom dziecka w Podbrodziu, z którego przyjechały dzieci, był nawet z powodu grypy zamknięty przez dwa tygodnie. Na szczęście epidemia minęła, dzieci wyzdrowiały. - Pierwsza decyzja była, że nie będzie przyjazdu. Ale naciski, determinacja zarówno rodzin, jak i dzieci, były bardzo duże. Cieszę się, że zmieniliśmy decyzję - podkreśliła Irena Stankiewicz. Pobyt dzieci organizują już same rodziny. Do niektórych od lat przyjeżdżają te same osoby. Dzieci mają prawdziwe, rodzinne święta, a po nich bywają w kinie, na basenie, lodowisku, odwiedzają też lekarzy. Ponieważ jedna z rodzin dysponuje pensjonatem, niewykluczone, jeśli będzie zainteresowanie, że dojdzie jednak do jednego dużego, wspólnego spotkania. Jeszcze przed przyjazdem grupy do Białegostoku, do polskich domów dziecka w Podbrodziu i Nowej Wilejce na Litwie, gdzie w sumie przebywa prawie trzystu podopiecznych, trafiły z Białegostoku paczki z prezentami i żywnością.