Prokuratura zarzuciła policjantom przekroczenie uprawnień. Dodatkowo funkcjonariuszowi, który wpuścił gaz przez uchylone okno samochodu, zarzucono także nieumyślne spowodowanie śmierci mężczyzny, zaś jego koledze - narażenie cudzoziemca na niebezpieczeństwo utraty zdrowia, a nawet życia. Oprócz kar więzienia w zawieszeniu, oskarżyciel domagał się też wobec oskarżonych czasowego zakazu pracy w policji. Sąd uznał jednak, że taka dodatkowa kara nie jest konieczna, bo - po prawomocnym skazaniu - funkcjonariusze i tak będą wydaleni z policji. Interwencja z 14 grudnia 2007 roku rozpoczęła się od prośby dyspozytora komunikacji miejskiej: nieprawidłowo zaparkowany samochód blokował pętlę autobusową. Na miejsce przyjechał policyjny patrol. W zamkniętym samochodzie siedział młody mężczyzna i - jak relacjonowali wówczas funkcjonariusze policji z patrolu - nie reagował na polecenia i nie chciał otworzyć drzwi. Jeden z policjantów wpuścił wówczas gaz przez uchyloną szybę. Mężczyzna wyskoczył z auta i - według relacji funkcjonariuszy - rzucił się na nich. Wtedy już obaj używali gazu i próbowali go obezwładnić. Po szamotaninie założono mu kajdanki. Leżący na ziemi mężczyzna nagle zasłabł i stracił przytomność. Policjanci próbowali go reanimować, wezwali karetkę. Mężczyzna zmarł - okazało się, że wskutek użycia przez policjantów gazu miał obrzęk krtani i udusił się. Sędzia Aneta Kamieńska uzasadniają wyrok stwierdziła, że policjanci, widząc zamkniętego w aucie i nie reagującego na polecenia człowieka, powinni byli raczej udzielić mu pomocy, a nie stosować środki przymusu. Podkreślała, że właściwym zachowaniem było zastosowanie się do wytycznych z rozporządzenia komendanta głównego policji, by w takiej sytuacji stłuc szybę i obezwładnić daną osobę. Potem, stosownie do okoliczności, powinni wezwać karetkę. Sędzia oceniła, że policjanci bezpodstawnie podjęli decyzję o użyciu gazu. Przywoływała opinie biegłych, że użycie gazu w zamkniętym samochodzie było śmiertelnym zagrożeniem dla kierowcy, a gdy po jego użyciu wyskoczył on gwałtownie z samochodu (policjanci podjęli wówczas decyzję o jego obezwładnieniu), to wówczas "walczył o życie", bo zaczął się dusić. Uzasadniając kary sędzia Kamieńska powiedziała, że nawet przy ich warunkowym zawieszeniu są one dolegliwe, ale wzięła pod uwagę, że dotąd policjanci mieli dobrą opinię w pracy i nie byli karani.