- Czynności były podjęte od razu na miejscu. Pokrzywdzony nie potrafił wskazać sprawców. Prowadzimy śledztwo w tej sprawie i poszukujemy świadków - powiedział w poniedziałek rzecznik podlaskiej policji Jacek Dobrzyński. O zdarzeniu poinformowało białoruskie Belradio.fm, Europejskie Radio dla Białorusi. Igor Szczekarewicz, opisywany jako działacz Młodego Frontu, demokratycznej organizacji młodzieżowej na Białorusi, został pobity przez czterech mężczyzn w nocy z piątku na sobotę w Gródku. Odbywał się tam festiwal "Basowiszcza". Jak relacjonował sam pokrzywdzony, stanął w obronie zaczepianej dziewczyny. Wtedy jeden z napastników zapytał go, czy jest Białorusinem, po odpowiedzi twierdzącej został zaatakowany. Ma przede wszystkim obrażenia głowy, siniaki na twarzy. Na miejscu chłopak został opatrzony w punkcie medycznym, stamtąd wezwano policję. Według informacji podanej przez białoruską rozgłośnię, policja nie chciała przyjąć zgłoszenia. Rzecznik prasowy podlaskiej policji Jacek Dobrzyński powiedział w poniedziałek, że patrol z oddziału prewencji z Białegostoku zabezpieczający imprezę otrzymał zgłoszenie, że "mężczyzna potrzebuje pomocy". W karetce Białorusina nie było, ale lekarze mieli do niego numer telefonu. Gdy chłopak przyszedł, powiedział że został pobity przez grupkę mężczyzn. Jak powiedział Dobrzyński, policjanci wraz z nim obeszli teren, w tym miasteczko namiotowe, ale Białorusin nie był w stanie wskazać, kto go zaatakował. Podano komunikat z rysopisem do innych radiowozów. - Policja wykonywała swoje czynności, a ponieważ chłopak był nietrzeźwy, policjanci powiedzieli mu, żeby do oficjalnego zgłoszenia przyszedł następnego dnia, gdy wytrzeźwieje. Ale czynności zostały podjęte - dodał rzecznik. Podkreślił, że śledztwo jest prowadzone, a policja poszukuje świadków zdarzenia. Dobrzyński jest przekonany, że chłopak zgłosi się jednak na policję. Jak powiedział, Białorusin studiuje od kilku lat w Białymstoku.