- Te działania to nie tylko wojna hybrydowa, ale mają też one charakter działań dot. dezinformacji, w ramach ataków hakerskich na infrastrukturę krytyczną, manipulacji cenami i dostawami gazu - mówił Piotr Müller.Rzecznik rządu przyznał, że ćwiczenia i mobilizacje wojsk na terenie Białorusi czy Rosji "budzą uzasadniony niepokój Polski i jej sojuszników".- Te wszystkie działania powodują, że jesteśmy w niezwykle trudnej sytuacji geopolitycznej, o której trzeba mówić wprost. Mówił o niej premier Mateusz Morawiecki podczas zagranicznych wizyt, a także pan prezydent Andrzej Duda podczas kontaktu ze swoimi odpowiednikami we wszystkich innych krajach oraz w Kwaterze Głównej NATO. Nasze wyzwania polegają na bieżącym informowaniu oraz walką z dezinformacją - mówił Piotr Müller.- Z tego też tytułu spotykamy się dzisiaj tutaj, będziemy podejmować działania informacyjne w pobliżu granicy. Również dzisiaj pierwsze ekipy medialne będą miały dostęp do pasa przygranicznego. Chcemy wyjaśniać tę sytuację, która ma miejsce w Europie Środkowo-Wschodniej, ona ma dużo szerszy kontekst- zapowiedział. Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz powiedział, że bardzo ważna jest "odporność społeczeństwa i odporność mediów", by umieć rozróżniać "działania dezinformacyjne od prawdziwej informacji".- Mamy do czynienia ze złożoną i dynamiczną sytuacją w regionie. Ta sytuacja zmienia się na niekorzyść - celowo sprowadzani migranci są wykorzystywani jako narzędzia celem destabilizacji - mówił. Granica z Białorusią. Możliwe kolejne zorganizowane ruchy migracyjne Müller podkreślił, że działania, które były podejmowane dotychczas skutecznie chroniły naszą granicę. - Ale również w tej chwili jesteśmy przygotowani na to, że w najbliższych miesiącach pojawią się kolejne zorganizowane ruchy migracyjne - tym razem na podstawie tych informacji dyplomatycznych, informacji wywiadowczych, które docierają z naszych służb oraz służb naszych partnerów - zorganizowane ruchy migracyjne z terenu Afganistanu - podkreślił rzecznik rządu. Zaznaczył, że premier Mateusz Morawiecki mówił o tym zagrożeniu na wszystkich spotkaniach, które odbyły się z przywódcami krajów europejskich. - Ostatnio sam też również dyktator Alaksandr Łukaszenko mówił wprost, że takie ruchy mogą się pojawić. Oczywiście one same z siebie się tam nie pojawią, tylko będą kolejnym elementem organizowania tego typu działań ze strony państwa białoruskiego oraz innych grup przemytniczych, grup przestępczych, które współpracują z tym państwem - powiedział Müller. W związku z tym - jak dodał - "to jest ryzyko, które w najbliższych tygodniach, najbliższych miesiącach może się pojawić na dużą skalę". - Mówimy tutaj o ryzyku nawet ruchów migracyjnych sięgających setek tysięcy, a docelowo nawet wyższych liczb, jeżeli chodzi o ten ruch, który mógłby się odbyć z Afganistanu za pośrednictwem niektórych państw, które mogłyby na takie ruchy pozwolić - podkreślił rzecznik rządu. Centrum Prasowe w Popławcach Centrum Prasowe działa w Popławcach, w połowie drogi między Sokółką a Kuźnicą. Podlaski Urząd Wojewódzki w Białymstoku przekazał, że za infrastrukturę obiektu zadbała Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych. To lokalizacja poza terenem przygranicznym objętym ograniczeniami obowiązującymi od 1 grudnia. Zobacz też: Granica polsko-białoruska. Łukaszenka grozi blokadą tranzytu rosyjskich surowcówW centrum, które działającym w godzinach 7-21 (z możliwością zmiany w zależności od sytuacji na granicy) będą odbywały się m.in. konferencje prasowe czy - jak podano - specjalne warsztaty z ekspertami od tematyki wschodniej na temat sytuacji geopolitycznej. Urząd opublikował też zasady udzielania akredytacji. Przyjęto w nich, że z uwagi na sytuację epidemiczną w centrum prasowym jednocześnie może pracować jeden zespół z danej redakcji. W skład jednego zespołu mogą wchodzić maksymalnie trzy osoby. "Z uwagi na konieczność zachowania reżimu epidemicznego, organizator zastrzega sobie prawo do ograniczeń w udzielaniu akredytacji" - podał PUW. Zasady pracy na granicy przybliżył reporter Polsat News Andrzej Wyrwiński.