Właściciel działki chciał rozwinąć działalność gospodarczą, ale niestety, nie może. - Wszystko stoi jak na bombie - twierdzi. - Ludzie boją się przychodzić nawet do baru. Pan Kowalczyk domaga się, by wykopać rurę albo zabezpieczyć ją tak, by nie stanowiła zagrożenia. Właściciel hotelu zastanawia się też, kto odpowiadałby za życie i zdrowie ludzi w przypadku wybuchu gazociągu. On jako właściciel terenu, czy ci, którzy zdecydowali o jego bezprawnym umieszczeniu na jego działce. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo rurociągu nie przesunie, bo za drogo, odszkodowania nie wypłaci, bo suma 200 tys., której domaga się właściciel, jest dla nich za wysoka. Dyrektor PGNiG dodaje, że jedno odszkodowanie już zapłacono - wcześniejszemu właścicielowi działki, jeszcze przed położeniem rury. Nie była to jednak wygórowana kwota. Przyznaje również, że i teraz PGNiG wypłaciłby kolejne odszkodowanie, gdyby właściciel nie żądał tylu pieniędzy. Od nowego roku dzięki rozporządzeniu ministra gospodarki można zmniejszać strefę ochroną, czyli teren wokół rurociągu, gdzie nie można niczego budować, z 15 lub 35 m do 3 m. Pod warunkiem, że odpowiednie badania techniczne potwierdzą bezpieczeństwo i wytrzymałość rury. Ale - jak twierdzi dyrektor PGNiG-u - to wymagałoby ze strony firmy dużego wysiłku organizacyjnego i finansowego, a także uzyskania zgody właścicieli gruntów.