Podejrzany jest on o przyjęcie ponad 300 tys. zł łapówek. Białostocki sąd okręgowy rozpatruje w środę zażalenie na areszt prezesa Stanisława J. Pikietujący uważają, że jest on niewinny i został pomówiony o przyjmowanie łapówek. "Prezes na wolność!", "Prosimy oddajcie naszego prezesa!" - z takimi hasłami przyjechali do Białegostoku. Prokuratura zarzuca Stanisławowi J., że w latach 2002-2004 brał łapówki przy budowie przez moniecką spółdzielnię dojrzewalni serów. To inwestycja warta 3 mln zł. Według śledczych, do jego kieszeni miało trafić 10 proc. tej sumy. Wraz z nim został zatrzymany, a potem także aresztowany mężczyzna, który miał mu pomagać w przyjmowaniu łapówek, a pełnił funkcję inspektora nadzoru inwestorskiego przy budowie dojrzewalni serów.