Podczas przeprowadzonej we wrześniu akcji "Czysty Białystok", wolontariusze i strażnicy miejscy informowali mieszkańców o konieczności sprzątania po swoich pupilach. W parkach pojawiły się tabliczki z hasłem: "Jeden spacer - kupa wstydu. Oszczędź sobie wstydu i mandatu w wysokości 500 zł". Niektórzy właściciele psów zostali "ukarani" specjalnymi mandatami bez kary pieniężnej, stworzonymi na potrzeby kampanii. Rozdano też 20 tys. specjalnych worków na psie odchody. - Dzięki akcji zamieniliśmy wstydliwy problem sprzątnięcia psich odchodów, w normalny odruch właściciela czworonoga. Coraz więcej ludzi wie, że sprzątnięcie po swoim pupilu, to ich obowiązek - powiedział w poniedziałek dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miejskim w Białymstoku Andrzej Karolski. Dodał, że dużą rolę w uświadamianiu właścicieli psów o obowiązku sprzątania, odgrywają inni mieszkańcy, którzy "patrzą na nich z pogardą i zwracają im uwagę". Według Karolskiego, innym pozytywnym efektem akcji jest także to, iż właściciele psów coraz częściej kupują torebki na psie odchody. Powodzeniem cieszą się też bezpłatne woreczki z logo akcji, które dostępne są w urzędzie miejskim, a także w niektórych sklepach zoologicznych. Zapowiedział, że w przyszłym roku urząd chce rozdać kolejnych kilka tysięcy torebek. W nowym roku odbędzie się, przy współpracy ze Strażą Miejską, nasilona akcja kontrolowania miejsc, w których spacerują właściciele ze swoimi pupilami. Karolski powiedział, że po zimie, kiedy roztopi się śnieg, leżące wszędzie psie odchody - "to paskudny widok". - Dlatego chcemy trochę tym właścicielom podokuczać i egzekwować ich obowiązek - dodał. Jednak, jak podkreślił, nie chodzi o karanie, a o pouczenie i uświadomienie im, że psie odchody nie tylko zanieczyszczają miasto, ale też niosą ze sobą wiele chorób. Podobnego zdania jest rzecznik Straży Miejskiej w Białymstoku Jacek Pietraszewski, który powiedział, że dzięki kontrolom i pouczeniom właściciele psów zmienili stosunek do sprzątania psich odchodów. - Stało się to czymś normalnym i nikt na nich dziwnie nie patrzy - podkreślił. Dodał, że sami mieszkańcy są obecnie coraz bardziej "uczuleni" na czystość w mieście. Dlatego, gdy widzą właściciela, który nie sprząta po psie, coraz częściej zgłaszają te "wykroczenia" do strażników. W ramach jesiennej akcji strażnicy skontrolowali kilka osiedli i miejsc, gdzie najczęściej wychodzi się z psem na spacer. Pietraszewski powiedział, że strażnicy wystawili wtedy 21 mandatów, a także kilka pouczeń. Dodał, że obecnie wystawianych jest mniej mandatów. Przyznał jednak, że zima jest okresem, gdy trudniej "złapać" właściciela psa, który po swoim pupilu nie sprząta.