Decyzję podjęły po rozmowach z dyrekcją. Zastępca dyrektora ds. medycznych szpitala Zdzisław Gołaszewski powiedział, że ustalono, iż do rozmów o podwyżkach strony wrócą, gdy NFZ przedstawi informację na temat ewentualnego wzrostu kontraktu dla szpitala. W ocenie Gołaszewskiego, stanie się to nie wcześniej jak na przełomie marca i kwietnia, a ewentualne podwyżki mogłyby wejść w życie od maja, czyli od podpisania nowego kontraktu z NFZ. Jak powiedziała przewodnicząca podlaskich struktur Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, Alicja Hryniewicka, także zatrudniona w tym szpitalu, zawieszenie strajku jest "chwilowe". Dodała, że gdy będzie już informacja z NFZ, rozpoczną się konkretne rozmowy dotyczące podwyżek. Gołaszewski zastrzegł, że ewentualne podwyżki obejmą wszystkie grupy zawodowe w szpitalu, ale - jak powiedział - nie ma nic przeciwko temu, by właśnie z pielęgniarkami negocjacje były prowadzone na początku. W szpitalu na 1,3 tys. zatrudnionych połowa to pielęgniarki. Pielęgniarki domagają się podwyżek płac - od marca o 380 zł netto do pensji zasadniczej. Chcą też, by do końca tego roku ich pensje wzrosły w sumie o 1000 zł netto. Okupacja placówki trwała od poniedziałku, we wtorek dwie kobiety podjęły też strajk głodowy. W środę rano jedna z nich przerwała protest z powodów zdrowotnych, w jej miejsce głodówkę rozpoczęła inna pielęgniarka. W środowych rozmowach płacowych w szpitalu brała udział przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Dorota Gardias. Decyzję o podjęciu strajku okupacyjnego poprzedziły negocjacje pielęgniarek z dyrekcją szpitala. Początkowo domagały się one 500 zł netto dodatku do wynagrodzenia zasadniczego; w piątek zmniejszyły żądania do 380 zł, co też spotkało się z odmową dyrekcji.