Instytut, który ma status spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, w 100 proc. zależnej od uczelni, zaczął działać z początkiem 2011 roku - poinformowano w czwartek na konferencji prasowej na Politechnice Białostockiej. Jak powiedział prorektor politechniki ds. rozwoju i współpracy, prof. Lech Dzienis, to jedna z nielicznych tego typu spółek powołanych przez uczelnie w Polsce. Podał, że podobne mają np. Uniwersytet Jagielloński czy Politechnika Łódzka. Przypomniał, że obowiązek powoływania takich jednostek nakłada na uczelnie nowa ustawa o szkolnictwie wyższym. Spółka, która będzie komercjalizować badania naukowe, przejęła rolę dotychczasowego Centrum Innowacji i Transferu Technologii, które miało komercjalizować badania naukowe, oraz Zakładu Produkcji Doświadczalnej i Usług Technicznych. Obie te jednostki działały na uczelni. Jak podkreślają władze politechniki, dopiero formuła spółki daje lepszą możliwość wdrażania nowych pomysłów. Spółka uwalnia bowiem uczelnię od wielu rygorów i obciążeń finansowych, służy też szybszemu podejmowaniu decyzji. Prorektor Dzienis powiedział, że centra innowacji i transferu technologii działają obligatoryjnie przy wszystkich uczelniach, jednak się nie sprawdziły, bo komercjalizacja wyników badań naukowych w większości uczelni w Polsce "nie wychodzi i spółki mają być na to lekarstwem". Instytut będzie się zajmował zleceniami, jakie w stronę naukowców kieruje przemysł, i odwrotnie, chce wdrażać pomysły, których autorami są naukowcy. Chce też świadczyć wszelkie usługi doradcze we wdrożeniach: od przygotowania wniosku patentowego, przez produkcję prototypu i poszukiwanie inwestorów. Dzienis powiedział, że spółka oprócz pozyskiwania pomysłów, które dadzą się przekształcić w produkt i sprzedać, będzie się też zajmować produkcją prototypów. Ma się to dziać na bazie Zakładu Produkcji Doświadczalnej, który prowadzi działalność produkcyjną. Majątek Instytutu Innowacji jest dzierżawiony od politechniki. Prorektor Dzienis podkreślił, że jeśli jakiś pomysł będzie wdrażany, właścicielem myśli technicznej i własności intelektualnej pracowników uczelni pozostanie politechnika. Prezes Instytutu Innowacji i Technologii Politechniki Białostockiej, Jerzy Muszyński, powiedział, że placówka chce na początek wdrożyć pomysły związane z rozwiązaniami z dziedziny oprogramowania komputerowego. Dodał, że dziedziną, w której spodziewane są nowe wdrożenia, jest medycyna, szczególnie w kwestiach związanych z diagnostyką. Podał przykład pracy autorstwa doktoranta z politechniki, który opracował program do interpretacji badania EKG, który ma być lepszy od obecnie stosowanych na świecie. W Instytucie trwają też prace nad projektem maszyny do montażu ciężkich elementów wymagających precyzyjnego ustawiania oraz nad usprawnieniami transportu surowca w jednej z dużych firm w regionie. Muszyński uważa, że szansą białostockiego instytutu jest działanie na rzecz małych i średnich firm w regionie, które potrzebują konstruktorów i tzw. wynalazków usprawniających. Powołany instytut ma także służyć tworzeniu spółek we współpracy z uczelnią, tzw. spin-off. Mogliby je zakładać pracownicy uczelni chcący wdrożyć swoje patenty. Dzienis powiedział, że powołanie instytutu niejako uszczelnia system w ten sposób, że pracownicy, którzy chcą komercjalizować swoje badania czy patentować wynalazki, nie będą mogli tego robić poza uczelnią, jak bywało do tej pory. Powiedział, że wdrażanie na zewnątrz wypracowanych na uczelni rozwiązań będzie za sobą pociągać "konsekwencje" wobec pracownika, nie ujawnił jednak jakie. Politechnika Białostocka jest jedną z największych uczelni w Podlaskiem, największą uczelnią techniczną w regionie. Kształci ok. 13 tys. studentów.