Owsiak się wkurzył
Jurek się wkurzył i zadzwonił do mnie - twierdzi zdenerwowana Iza Mokrzecka, szefowa białostockiego sztabu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, którą zbeształ wczoraj Jurek Owsiak.
Zamiast "sie ma" Iza usłyszała od szefa WOŚP, że Białystok może nie dostać żadnego sprzętu medycznego - pisze "Kurier Poranny".
"Na początku nie mogłam uwierzyć, że zatelefonował Jurek. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby Jurek zadzwonił" - mówi Mokrzecka, która bardzo szybko zorientowała się, że Owsiak nie zadzwonił, aby dodać jej sił.
Zaczął od rozliczenia za ostatni finał Orkiestry. "Zarzucił nam, że białostocki sztab zrobił je źle i jeśli tak dalej pójdzie, będziemy się z tego tłumaczyć przed właściwymi organami" - relacjonuje dziewczyna na łamach "Kuriera Porannego".
Białostoccy wolontariusze do Warszawy przekazali ze zbiórki 104 tysiące złotych, ale w stolicy Podlasia zostały długi. Po koncercie na placu Pałacu Branickich chuligani zostawili zniszczoną elewację muru. Akademia zażądała za jego odnowienie 4,5 tysiąca złotych. Do tego doszły inne rachunki - w sumie 9,5 tysiąca złotych.
Wczoraj Owsiak miał pretensje do białostockiego sztabu, że nie zwrócił się do niego z prośbą o pomoc, a szukał pieniędzy na własną rękę.
INTERIA.PL/Kurier Poranny