Sprawa przed Sądem Rejonowym w Białymstoku dotyczy wystawienia kilkudziesięciu recept w latach 1998-1999. Chodziło przede wszystkim o wypisywanie recept na leki refundowane (w tym drogie leki onkologiczne) na inne osoby niż pacjenci, a także wykorzystywanie ulg przysługujących np. inwalidom wojennym. Poniedziałkowe zeznania nie wniosły za wiele do sprawy. Pacjenci mówili, że nie realizowali recept w aptece wymienianej w akcie oskarżenia. Jedna z przesłuchiwanych starszych pań bardzo chwaliła opiekę medyczną jednej z oskarżonych lekarek. Proces powinien zakończyć się w lipcu. Sąd chce wówczas przesłuchać dwoje ostatnich świadków. w tym byłego ordynatora jednego z oddziałów radioterapii w Białostockim Centrum Onkologii. Proces w sprawie recept rozpoczął się w listopadzie 2010 r. Śledztwo trwało od 2003 roku i było jednym z najdłużej prowadzonych przez białostocką prokuraturę okręgową. Podejrzanych było początkowo siedemnaście osób - lekarzy oraz właścicieli i pracowników aptek. Śledztwo wobec większości z nich zostało jednak umorzone. Jak wyjaśniała wówczas prokuratura, na początku było wiele symptomów świadczących o dużej skali oszustwa. Biegły ocenił jednak, że mimo iż recepty nie trafiły do rąk pacjentów i często nie wiedzieli oni o wypisaniu recepty na ich nazwisko, to jednak byli tymi lekami leczeni. Dlatego ostatecznie zarzuty postawiono trojgu lekarzom, specjalistom z wieloletnim doświadczeniem. Żaden z nich, zarówno w śledztwie, jak i przed sądem, nie przyznał się do zarzutów, bo prokuratura przyjęła, że działali z chęci zysku. Oskarżeni tłumaczyli, że nikogo nie chcieli narazić na straty czy wyłudzić leki. Przypadki wypisania recept na inne osoby tłumaczyli m.in. nawałem pracy czy zmęczeniem. Mówili też o tym, że czasami chodziło o ułatwienie życia pacjentom, by nie musieli sami szukać leku. Przywoził go wówczas do szpitala aptekarz, który odbierał receptę. Kilka lat temu z tego śledztwa wyłączono sprawę jednej lekarki. Została ona skazana przez sąd za oszustwa związane z 517 receptami na drogie leki onkologiczne, przez co ówczesna kasa chorych poniosła 466 tys. zł strat.