Orliki zostały wyposażone w nadajniki latem 2011 r. Specjaliści chcą je obserwować nawet przez kilka lat, by poznać trasy ich wędrówek, śledzić ich losy, bardziej poznać gatunek. Dzięki obserwacjom będzie się można m.in. więcej dowiedzieć o tym, gdzie żerują orliki, jakich terytoriów potrzebują do polowań. Wszystkie te informacje są potrzebne do skuteczniejszej ochrony tych ptaków. Nadajniki są małe i lekkie. Jeden nadajnik waży około 30 gramów. Jest przymocowany do ptaka za pomocą teflonowych tasiemek, przez co wygląda jak mały "plecak". Nadajnik jest zasilany energią słoneczną. Informacje są zbierane przy wykorzystaniu nawigacji satelitarnej GPS i drogą satelitarną trafiają do obserwujących. Orlikom nadano imiona nawiązujące do bohaterów historycznych z okresu II wojny światowej. Wędrówki można śledzić na bieżąco w internecie na stronie projektu "Orlik ptak jakich mało" (www.orlikgrubodzioby.org.pl). - Obecnie na mapie widać, że z każdym dniem ptaki są coraz bliżej Biebrzy. Trzymamy kciuki za ich bezpieczny powrót. Po drodze muszą stawić czoło zmiennym warunkom pogodowym, nierzadko walcząc z głodem i unikając strzałów kłusowników - poinformowała Anna Pilarska z realizującego projekt stowarzyszenia Ptaki Polskie. Jeszcze przed powrotem orlików, w ich gniazdach nad Biebrzą montowane są kamery, by można było - podobnie jak przed rokiem - obserwować ich życie w internecie. Z bieżących obserwacji wynika m.in., że z Sudanu lecą do Polski orliki o imionach: Witold, Jerzy i Hubal. W Sudanie zimował także orlik Kolumb, który w ubiegłym roku spędzał zimę w Zambii. "Najwięcej zmartwienia jak na razie przysporzył nam Władek, który został znaleziony jesienią w Niemczech. Ptak obecnie kuruje się pod troskliwą opieką ornitologów u naszych wschodnich sąsiadów, ale wkrótce wróci nad Biebrzę" - poinformowała Pilarska. Nie wiadomo na razie co się stało z orlikiem - Jerzym. Sygnał z nadajnika tego ptaka zanikł w listopadzie w Egipcie. Pilarska poinformowała, że największą sympatię pośród osób realizujących projekt zdobyła dotychczas samiczka o imieniu Zośka. Roczna obecnie samiczka, jesienią rozstała się z rodzicami i po opuszczeniu gniazda dotarła po swojej pierwszej podróży na Kretę. - Podczas, gdy wiosną wszystkie orliki ruszyły na północ, ona nadal grzeje się na wyspie - mówi Pilarska. Specjaliści są ciekawi dalszych losów tego ptaka, dokąd pofrunie, tym bardziej, że - jak podkreślają - mało wiadomo o życiu młodych orlików grubodziobych. Projekt "Orlik, ptak, jakich mało" realizują "Ptaki Polskie", Komitet Ochrony oraz Biebrzański Park Narodowy. Jego celem jest wypracowanie krajowego planu ochrony orlików grubodziobych nazywanych "najbardziej bagiennymi orłami w Europie". Naukowcy chcą się jak najwięcej dowiedzieć o orlikach, o których wciąż wiadomo stosunkowo niewiele. Projekt potrwa do 2013 r. W 2012 r. m.in. będą budowane nad Biebrzą zastawki i urządzania wodne, by poprawiać stosunki wodne, bo orlikom, ale też innym ptakom sprzyjają podmokłe tereny. Będą też kontynuowane koszenia łąk i odkrzaczanie. Będą też na ten temat edukacyjne spotkania dla okolicznych mieszkańców o tym, jak mogą skorzystać na ochronie przyrody. Cała Kotlina Biebrzańska to polska ostoja orlików grubodziobych. Występuje tam ok. 15-17 par tych ptaków, z czego zdecydowana większość na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego. To cała polska populacja tych ptaków. Polska populacja stanowi połowę całej populacji orlika grubodziobego w Unii Europejskiej. UE z programu Life przeznaczyła na projekt 1,4 mln euro, ponad 400 tys. euro dokłada Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.