Upadek zakładu to - zdaniem pracowników - jedyne wyjście z sytuacji: Głodny pracownik nie jest wydajny i nie ma siły do pracy. - Jest tragedia, ale ludzie zadecydowali, że lepiej, by ten zakład padł, niż ludzie mieliby pracować za darmo - uważa Jan Popoławski, przewodniczący komitetu strajkowego. Zupełnie innego zdania jest nowy prezes spółki Marek Winiarski. W rozmowie telefonicznej powiedział RMF, że zakład może stanąć na nogi, ale załoga zachowuje się tak, jakby była przez kogoś manipulowana; kogoś, komu zależy na upadłości fabryki i jej przejęciu.