W środę sąd rozpatrzył jedynie wnioski formalne obrońców. Wypadek autokarowy miał miejsce w 2005 roku. Zginęło tam 13 osób, w tym 10 białostockich maturzystów i kierowca autobusu. W procesie na ławie oskarżonych zasiada osiem osób; w sumie oskarżono 10, ale dwie wcześniej dobrowolnie poddały się karze. Są to m.in. specjaliści od BHP, którzy przeprowadzali kontrolę powypadkową w agencji turystycznej, do której należał autokar, oraz kobieta, która rzekomo miała podrobić podpis jednego z kierowców pod dokumentem stwierdzającym, że przeszedł on szkolenie BHP, które w rzeczywistości się nie odbyło. Proces został odroczony do połowy kwietnia, ponieważ jeden z oskarżonych nie stawił się z powodu zwolnienia lekarskiego. Sąd rozpatrzył jedynie wnioski formalne obrońców. Dwa z nich dotyczyły ponownego przekazania spraw do prokuratury w celu uzupełnienia postępowania przygotowawczego. Chodziło m.in. o to, że opinia o ewentualnym podrobieniu podpisu przez jedną z oskarżonych wydana została przez biegłego na podstawie kopii kalkowej, nie zaś oryginału. W przypadku oskarżonego pracownika firmy, w której wcześniej był zatrudniony jeden z kierowców autokaru i który oskarżony jest o przyjęcie od kierowcy zaświadczenia lekarskiego, wystawionego przez nieupoważnioną do tego lekarkę, mecenas wnioskował o umorzenie sprawy ze względu na brak, jego zdaniem, podstaw oskarżenia i związku przyczynowo-skutkowego tej sprawy z katastrofą w Jeżewie. Obrońcy kilku oskarżonych wnioskowali również o wyłączenie poszczególnych spraw do indywidualnego rozpatrzenia. Sąd nie uwzględnił żadnego z tych wniosków i uznał, że "rozdrobnienie" spraw "niczemu nie będzie służyć". W stosunku do dwojga głównych podejrzanych, czyli właścicieli agencji turystycznej, do której należał autokar, nadal prowadzone jest śledztwo przez białostocką prokuraturę rejonową. Do największej w ostatnich latach katastrofy drogowej w województwie podlaskim doszło 30 września 2005 r. Młodzież z Białegostoku jechała autokarem na pielgrzymkę maturzystów do Częstochowy. Niedaleko Jeżewa doszło do zderzenia autokaru z ciężarową lawetą. Autokar stanął w płomieniach. Na miejscu zginęło dziewięcioro uczniów (jedna uczennica zmarła w szpitalu) oraz trzech kierowców (w tym dwóch kierowców z autokaru), kilkadziesiąt osób zostało rannych. Śledztwo w sprawie wypadku pod Jeżewem prowadziła najpierw Prokuratura Okręgowa w Łomży (ze względu na właściwość miejscową), potem przejęła je Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, by ułatwić rodzinom poszkodowanych i ofiar kontakt z wymiarem sprawiedliwości. Łomżyńska prokuratura w oparciu o opinie biegłych ustaliła, że do wypadku doprowadził kierowca autokaru, który niezgodnie z przepisami wyprzedzał inny, nieustalony samochód, a pożar autokaru był wynikiem zniszczenia jednego ze zbiorników z paliwem. Biegli nie stwierdzili żadnych innych przyczyn wypadku i pożaru. Wszystko wskazywało na to, że sprawa zostanie umorzona z powodu śmierci kierowcy, ale śledztwo zostało przedłużone po tym, gdy pod koniec lutego 2006 roku matki dziesięciorga licealistów, którzy zginęli w wypadku, przekazały Ministerstwu Sprawiedliwości petycję z prośbą o dłuższe, bardziej szczegółowe postępowanie prokuratorskie, ponieważ chciały sprawdzenia, czy kierowcy nie mieli przeciwwskazań do wykonywania zawodu i czy mieli ważne badania lekarskie.