Dziś przed godz. 14 dyżurny z komendy powiatowej w Augustowie odebrał telefon od kierowcy, który zobaczył małe dziecko idące poboczem drogi krajowej nr 8 w pobliżu Kolnicy. Wysłany na miejsce patrol potwierdził, że to poszukiwana prawie od tygodnia Karina - powiedział rzecznik podlaskiej policji Andrzej Baranowski. W ocenie policji, było to około 5 km od rodzinnej wsi dziewczynki. Karina szła w kierunku Augustowa. Miała w ręku to samo wiaderko, z którym sześć dni temu wyszła z domu. - Była bardzo brudna, wyczerpana i głodna. Natychmiast została odwieziona do szpitala - powiedział Baranowski. Jak dowiedział się TVN24, stan zdrowia Kariny jest jeszcze szczegółowo badany. "Ona nic nie jadła i właściwie nic nie piła. Wodę czerpała z kałuż. Do tej pory ma dreszcze" - powiedział TVN24 chirurg z suwalskiego szpitala, Aleksy Lewszuk. "Dziewczynka ma odmrożone stopy i ogólnie jest wyziębiona" - dodał. Matka Kariny, która czuwa nad nią w szpitalu, podziękowała wszystkim, którzy wzięli udział w poszukiwaniach jej dziecka. "Chciałabym bardzo serdecznie podziękować. Wszyscy pomogli. I policja i ludzie i ksiądz ogłosił w kościele. Dziękuję także tej pani, która znalazła Karinę i zabrała ją. To cud boży" - powiedziała Małgorzata Karwowska TVN24. Przypomnijmy - chora na epilepsję 10-latka zaginęła 5 października, we wtorek po południu, gdy wyszła z domu na grzyby. Rodzice zawiadomili policję około godz. 19 - wtedy rozpoczęto poszukiwania. Matka zaginionej tłumaczyła, że Karina bardzo często wychodziła do lasu sama, ale nie odchodziła daleko i zaraz wracała. Las znajduje się po drugiej stronie drogi, przy której mieszka dziewczynka. Dziecko wyszło z domu bez ciepłej odzieży, a temperatura w nocy spadała poniżej zera. Poszukiwania były prowadzone na bardzo dużą skalę, z udziałem kilkuset osób: policjantów, strażaków, leśników, pograniczników i mieszkańców. Zostały zakończone po czterech dniach, gdy przeszukano już praktycznie cały okoliczny teren, łącznie kilkaset hektarów. Badano też tereny wokół jeziora Kolno, małe zbiorniki i rowy melioracyjne, a także gospodarstwa we wsi Rzepiski i znajdujące się tam zabudowania gospodarcze i studnie. W akcji używano psów tropiących, helikopterów, kamer termowizyjnych, prywatnego samolotu bezzałogowego, ale dziewczynki nie udało się odnaleźć. Policja nie wykluczała porwania czy nawet morderstwa. Dziewczynka jest niepełnosprawna, uczy się w szkole specjalnej. Jest jednym z dziesięciorga dzieci w rodzinie. FB.init("baac9ef38ccd29fc91ce2d9d05b4783b");