Odłowy już się zakończyły w Narwiańskim Parku Narodowym. Nad Narwią odłowiono już i uśpiono ponad 70 norek - poinformował w środę PAP dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży (Podlaskie) dr hab. Andrzej Zalewski. Z kolei nad Biebrzą takie odłowy prowadzone są obecnie w okolicach Brzostowa na odcinku około 20 km rzeki. Potrwają do końca listopada w miejscach znanych tylko osobom realizującym projekt. Wiadomo natomiast, że zazwyczaj norki chwytane są w pułapki żywołowne, w których znajdują się ryby po to, by złapane zwierzę - do czasu gdy zostanie stamtąd zabrane - miało pokarm. Po usunięciu norki w danym obszarze naukowcy będą potem obserwować jak szybko inne norki wkraczają później w to miejsce i sprawdzać, czy ptaki są w stanie - w czasie gdy nie ma drapieznika - przeprowadzić z sukcesem swoje lęgi. Pomagają w tym rozłożone na wodzie specjalne tratwy wyłożone glinką. Norka korzystając z takiej tratwy zostawia na niej ślady, co ułatwia obserwacje. Odławianie nie jest jedynym działaniem podejmowanym przez naukowców i pracowników parków wobec tych drapieżników. Wykupują oni grunty, aby po ich odkrzaczeniu, poprawiać siedliska jakich potrzebują te ptaki. Jak poinformował Zalewski, dotychczas nad Narwią wykupiono ponad 40 hektarów terenów, nad Biebrzą około 15 hektarów. Planuje się, że w parkach narodowych Narwiańskim i Biebrzańskim (woj. podlaskie) ma być docelowo wykupionych od prywatnych właścicieli 180 hektarów terenów. Naukowcy grodzą elektrycznymi pastuchami kolonie ptaków w miejscach, gdzie gniazdują, czy nakładają na drzewa specjalne kołnierze, które uniemożliwią norkom wspinanie się do ptasich gniazd. Zalewski przypomniał, że pierwotnie norki amerykańskie występowały jedynie w Ameryce Północnej. W latach 1933-1977 na terenie byłego Związku Radzieckiego wypuszczono około 21 tysięcy osobników tego gatunku w ramach programu wzbogacania fauny zwierząt futerkowych. Do Europy zachodniej norkę sprowadzono też w latach 20., aby ją hodować na fermach dla ich futra. Norki uciekające z tych ferm tworzą dziko żyjące populacje. Ocenia się, że na 10 km rzeki lub jeziora może żyć 4-15 norek amerykańskich. Na zachodzie Polski w ramach tego projektu naukowcy badają jak rozprzestrzenił się szop pracz, który przywędrował do nas z Niemiec, i jakie są negatywne skutki jego obecności w środowisku. Szopy pojawiają się w coraz to nowych regionach w Polsce. Naukowcy chcieliby wiedzieć jak szybko to zwierzę kolonizuje Polskę. Jak powiedział Zalewski, dwóm szopom nałożono już obroże telemetryczne, ale zakończyło się to niepowodzeniem. Jedna obroża przestała wysyłać sygnały, dzięki którym zwierzę lokalizowano. Drugi szop zgubił obrożę. Obrożowanie szopów będzie więc powtórzone wiosną, gdy zwierzęta te zaczną być aktywne po zimie. Projekt będzie realizowany do 2014 roku. Jego głównym celem jest ochrona takich gatunków ptaków jak tracze, gągoły, mewy, mewy śmieszki, rybitwy czy kaczki krzyżówki przed zagrożeniami ze strony takich drapieżników jak norka amerykańska, jenot czy szop pracz. Wartość projektu to niemal1,7 mln euro. Pieniądze w połowie pochodzą z UE z programu Life + (Plus) oraz z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (45 proc.) Reszta to wkład parków narodowych i Instytutu Biologii Ssaków. Norka amerykańska jest powszechnie spotykana w Ameryce Północnej. Występuje w niemal całej Kanadzie i 48 z 50 stanów USA.