Sąd uznał tym samym, że nie było dyskryminacji w ustalaniu wynagrodzenia lekarzy specjalistów w tych placówkach względem młodych lekarzy rezydentów, bo płace tych lekarzy są finansowane z różnych źródeł. Lekarze specjaliści, w pozwach przeciwko swoim pracodawcom, dyrekcjom Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku i szpitala psychiatrycznego w Choroszczy domagali się po około 30 tys. zł odszkodowania za to, że jako specjaliści z większym doświadczeniem i kwalifikacjami zarabiają mniej niż zatrudnieni w tych placówkach lekarze rezydenci, którzy dopiero zaczynają swoją pracę. Inicjatorem składania pozwów był Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, który traktował je jako sondażowe. W sądzie w Białymstoku złożono cztery pozwy. W marcu Sąd Rejonowy w Białymstoku oddalił wszystkie te powództwa. Teraz Sąd Okręgowy podzielił jego argumentację, oddalając apelacje złożone przez lekarzy. Na prawomocny wyrok czeka jeszcze jedna lekarka z Choroszczy. Jak argumentował w poniedziałek Sąd Okręgowy, wynagrodzenia dla lekarzy rezydentów ustala ustawodawca, a nie pozwany pracodawca - rezydentów opłaca Ministerstwo Zdrowia. Celem rozporządzenia, gdzie ustalono stawki, było zapewnienie młodym lekarzom możliwości odbywania stażu i kształcenia się po to, aby to w kraju, a nie za granicą zdobywali doświadczenie i podejmowali pracę - argumentował w poniedziałek sąd. Podkreślał przy tym, że pracodawca nie ma wpływu na stawki dla rezydentów, które określa ustawodawca i ustalając innym lekarzom inne stawki, nie dyskryminuje ich. Sąd zaznaczył też, że jeśli rezydent nie wykonuje swojej pracy, bo np. ma urlop macierzyński, to pieniądze przeznaczone na wynagrodzenie takiego rezydenta szpital musi zwrócić, nie zostają do dyspozycji szpitala. - To nie pracodawca w odmienny sposób ustalił wynagrodzenie rezydentom w porównaniu do lekarzy specjalistów tylko ustawodawca, mając określony cel określony w ustawie i tak należy to uregulowanie rozumieć - argumentował sąd. Sąd dodał jednak, że być może brak jest właściwych uregulowań dotyczących wynagrodzeń specjalistów w stosunku do rezydentów i może przedmiotem oceny prawnej powinna być niezgodność z prawem zapisów ustawy o rezydentach, ale taka możliwość mogłaby mieć miejsce, dopiero gdy zakończy się postępowanie sądowe w tej sprawie. Dr Ryszard Kijak z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, w sprawie którego m.in. zapadł wyrok, powiedział dziennikarzom, że lekarze specjaliści nie czują, że przegrali, bo od początku mieli świadomość, że swoich praw będą dochodzić w sądach wszystkich instancji. Mówił, że wyroki zapadają raczej "z ekonomicznego niż z prawnego punktu widzenia". Powiedział, że lekarze nie zgadzają się z argumentacją przyjętą przez sąd. Mówił, że specjaliści nie kwestionują wynagrodzeń rezydentów. - Ani sąd rejonowy, ani okręgowy nie wziął pod uwagę tego, że mimo że pracodawca nie ma wpływu na wynagrodzenie rezydentów, to ma wpływ na wynagrodzenie specjalistów. I tutaj myśmy widzieli rolę sądów w tym, żeby przypomniał pracodawcy, że tam, w tym zakresie, w którym ma wpływ, powinien dostosować do przepisów prawa. A kodeks pracy wyraźnie mówi, że wynagrodzenie ma być zróżnicowane w zależności od wykształcenia, od odpowiedzialności i od wielu innych czynników - powiedział Kijak. Pytany, czy może w takiej sytuacji wyjściem jest porozumienie i negocjacje z pracodawcą w sprawie podwyżek płac, powiedział, że w większości placówek dyrekcje mówią, iż mają ograniczone środki wynikające z takich, a nie innych kontraktów z NFZ. Powiedział, że w tylko w nielicznych placówkach rezydenci nie zarabiają więcej niż specjaliści. Poniedziałkowe orzeczenia są prawomocne, przysługuje od nich jednak kasacja. Dr Ryszard Kijak zapowiedział, że będą złożone wnioski o pisemne uzasadnienia wyroków i będą składane kasacje. Zapowiedział także, że po wyczerpaniu całej drogi prawnej w Polsce lekarze specjaliści będą dochodzić swoich praw przed trybunałem w Strasburgu.