Umowa została zerwana na początku roku, po protestach ekologów. Zieloni domagali się, by trasa nie przechodziła przez dolinę Rospudy, obszar niezwykle cenny przyrodniczo. Obrońcy środowiska przykuli się wówczas do drzew. Argumentowali, że obwodnica zniszczy te unikalne tereny. Prowadzone od stycznia rozmowy stron dotyczące rekompensaty zakończyły się fiaskiem, dlatego Budimex Dromex w końcu zdecydował się na złożenie pozwu. Dyrekcja uważa jednak, że musiała wypowiedzieć umowę nie ze swojej winy. Fakt, że musimy zrywać kontrakt, bo nie mamy podstawy prawnej, jest efektem błędnych decyzji nie Generalnej Dyrekcji, a innych instytucji - mówił w styczniu reporterowi radia RMF FM Andrzej Maciejewski z GDDKiA. Chodzi o decyzję środowiskową, wydaną przez ministra Jana Szyszkę, którą unieważnił sąd. W efekcie, trzeba było cofnąć pozwolenie na budowę.