Jak poinformował PAP w piątek rzecznik prasowy prowadzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Mieczysław Orzechowski, jedna z hipotez zakłada, że stało się to w wyniku użycia gazu przez interweniujących funkcjonariuszy. Rzecznik podkreślił, że decydująca w tej sprawie będzie opinia biegłego lekarza, który zostanie powołany po zebraniu innych dowodów, m.in. ustaleniu składu gazu używanego przez policjantów, sposobu ich działania w miejscu akcji, a także po uzyskaniu informacji o tym, czy obywatel Niemiec nie miał problemów zdrowotnych, które mogłyby wpłynąć na taką reakcję organizmu. Do zebrania tych ostatnich danych olsztyńska prokuratura chce wystąpić o pomoc prawną do prokuratury niemieckiej. Chodzi o przesłuchanie członków rodziny zmarłego. Jak dodał Orzechowski, w sprawie jest badane także, czy policjanci postępowali zgodnie z prawem w czasie interwencji. Dlatego przesłuchiwani będą jeszcze bezpośredni świadkowie wydarzeń. Chodzi o ustalenie, czy można mówić "o zawinionym", czy o "zgodnym z przepisami", działaniu funkcjonariuszy. Do zdarzenia doszło w połowie grudnia w Białymstoku. Policję o interwencję prosił dyspozytor komunikacji miejskiej. Jak relacjonował dyżurnemu policji, nieprawidłowo zaparkowany samochód blokował pętlę autobusową. Na miejsce przyjechał policyjny patrol. W zamkniętym od środka samochodzie za kierownicą siedział młody mężczyzna. Jak wynika z relacji funkcjonariuszy z patrolu, najpierw nie reagował na nic i nie chciał otworzyć drzwi. Potem, wzburzony, wysiadł z auta i rzucił się na policjantów. Po szamotaninie założono mu kajdanki. Leżący na ziemi mężczyzna nagle zasłabł i stracił przytomność. Policjanci próbowali go reanimować, wezwali karetkę. Mężczyzna zmarł.