Przy pomniku stanął mały namiot i kilka flag państwowych. Jest też transparent z hasłem: "Bronimy napisu: Bóg, honor, ojczyzna". Akcja dyżurowania rozpoczęła się przed północą. Rano dyżurowały tam cztery osoby. Poinformowały one, że w nocy grupy liczyły po około dziesięć osób i zmieniały się co kilka godzin. Jak mówili dyżurujący, w nocy nie było incydentów. Na poniedziałek przed południem planowana jest konferencja prasowa organizatorów akcji, na której mają oni m.in. poinformować o swoich dalszych planach działania. Nowe elementy pojawiły się na pomniku w sobotę rano. Umieścili je tam przedstawiciele kilku organizacji, m.in. członkowie Klubu Więzionych, Internowanych i Represjonowanych oraz Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego. Użyli do tego celu podnośnika i - nie niepokojeni przez nikogo - na pionowych elementach pomnika, kilka metrów nad ziemią, umieścili pionowe napisy, a na głowie orła, który zwieńcza postument - koronę. W niedzielę zastępca prezydenta Białegostoku Aleksander Sosna zapowiedział, że wszystkie te elementy zostaną zdjęte, a działanie inicjatorów akcji ocenił jako bezprawne. To oświadczenie sprawiło, że wieczorem przy pomniku zebrało się kilkadziesiąt osób, które zapowiedziały, iż będą tam prowadziły społeczne dyżury i pilnowały tego miejsca, by napisy i korona zdjęte nie zostały. Wieczorem w niedzielę w rozmowie Aleksander Sosna powtórzył, że działanie było bezprawne, bo żeby coś takiego zrobić na pomniku, trzeba mieć zgodę jego autorów, konserwatora zabytków oraz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Zapowiedział, że w poniedziałek zostanie zawiadomiona prokuratura. Pomnik ma ok. 20 metrów wysokości, powstał w latach 70. ubiegłego wieku i jest poświęcony "Bohaterom Ziemi Białostockiej poległym w walce o Polskę Ludową". Stoi w centrum miasta, obok budynku wydziałów humanistycznych Uniwersytetu w Białymstoku, w przeszłości siedziby Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Umieszczenie napisów odbyło się w ramach akcji "odkomunizowania pomnika". Organizatorzy akcji tłumaczą, że takie zmiany proponowali już wcześniej, ale nie uzyskali na to zgody. W ich ocenie pomnik to m.in. symbol sowieckiego ucisku, a podobne są w Polsce demontowane.