- Pani ekspedientka jest oczywiście niewinna, bo odpowiedzialności karnej podlega ten, kto zajmując się sprzedażą towaru, odmawia sprzedaży bez uzasadnionej przyczyny. Czy w tym przypadku pani zrobiła to bez uzasadnionej przyczyny? Nie. Sama wyjaśniła, że ma świadomość panującej pandemii i konieczności noszenia w sklepie maseczek ochronnych. Dodatkowo, o obowiązku noszenia maseczek w sklepie decydował kierownik, któremu pani podlega służbowo - uzasadnił wyrok sędzia. "Ta pani uległa koronapanice" - Wyrok jest niesłuszny. Sprzedawczyni, według mojej oceny, dopuściła się wykroczenia. Z drugiej strony rozumiem ją, ponieważ ona, jako osoba, która, podejrzewam, swoją wiedzę zdobywa na podstawie wytycznych z mediów głównego nurtu, była przekonana, że ma prawo nie wpuścić osoby bez maski - skomentowała kobieta, która procesowała się z ekspedientką. - Ja mogę się z tym zgodzić, że ta pani jest niewinna, ponieważ ta pani uległa koronapanice, która została wywołana przez media. Więc ja absolutnie nie zgodzę się na to, żeby mi ktoś zabronił swobodnego oddychania - dodała. Sąd ukarał ekspedientkę, chociaż jej nie przesłuchał Ekspedientka w lipcu odmówiła sprzedaży towaru klientce bez maseczki. Ta zgłosiła sprawę na policję, która wniosła do sądu wniosek o ukaranie ekspedientki grzywną w związku z wykroczeniem polegającym na nieuzasadnionej odmowie sprzedaży towaru konsumentowi.Sąd - w trybie nakazowym, bez przesłuchiwania obwinionej ekspedientki - podzielił stanowisko policji i wymierzył karę grzywny w wysokości 100 zł.Kobieta odwołała się od tej decyzji, przez co w środę przeprowadzono standardowy proces w tej sprawie.