NFZ, świadomie czy nie, wprowadza suwalczan w błąd twierdząc, że jeżeli "kasa" jest taka sama, to nic się nie zmienia" Otóż zmienia się i to bardzo dużo. W roku 2009 suwalskie hospicjum funkcjonowało tylko osiem miesięcy, w 2010 powinno pracować przez miesięcy 12. Powinno, ale czy będzie? Biorąc pod uwagę wszystkie pieniądze jakie w roku ubiegłym spłynęły do suwalskiego hospicjum z NFZ, jest to zaledwie 80 proc. tego, ile trzeba dla normalnego funkcjonowania placówki przez cały rok. Skąd zatem wziąć owe brakujące 20 procent? To już białostockie władze NFZ nie obchodzi. Rozwiązań jest kilka: można oszczędzać, albo o pomoc poprosić władze Suwałk (placówka służy mieszkańcom tego miasta, a nie Białegostoku), wreszcie ograniczyć ilość pacjentów i zakres opieki, a po wyczerpaniu limitu zaapelować do chorych i ich rodzin o finansowe wsparcie, a ostatecznie ogłosić kolejną społeczną zbiórkę na rzecz służby zdrowia. Każde z tych rozwiązań będzie dobre, jeżeli tylko nie naruszy świętego spokoju urzędników białostockiego NFZ i nie zmusi do wydania na Suwałki większych kwot niż zaplanowano.