Szef Prokuratury Rejonowej w Łomży Tomasz Wilk poinformował w piątek, że obaj zatrzymani przyznali się. To uczniowie łomżyńskich szkół średnich, nie byli dotąd karani. Zastosowano wobec nich dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Ulotki pojawiły się w Łomży w jednym z miejskich autobusów 18 lutego. "Nie chcemy was tu", "mamy tego dość", "won z naszego miasta" - takie hasła widniały na ulotkach, w tle był też herb Łomży i przekreślona flaga czeczeńska. Prokuratura zakwalifikowała to jako treści "godzące w godność" tej grupy narodowościowej. - Podejrzani przyznali się do rozklejenia ulotek, ale twierdzą, że nie chcieli wywoływać jakichś waśni narodowościowych - dodał prok. Wilk. Jeden z nich wyjaśnił, że 500 sztuk takich ulotek (w formie naklejek) zamówił na jednym z portali o tematyce nacjonalistycznej. Zebrany dotąd materiał dowodowy nie pozwala stwierdzić, czy zatrzymani należą do jakichś subkultur. - Nie byli dotąd karani, mam nadzieję że nie bardzo zdawali sobie sprawę, co robią - powiedział Wilk. W związku ze sprawą policja zatrzymała jeszcze jedną osobę, ale okazało się, że nie brała ona udziału w rozklejaniu, jest więc świadkiem w sprawie. Łomżyńska prokuratura prowadzi też inne śledztwo. Chodzi o zamieszczanie na forach internetowych treści obraźliwych dla Polaków i Czeczenów. Drugie podobne śledztwo przekazała do Warszawy. W październiku poseł z Łomży Lech Kołakowski zwrócił się z pismem do Urzędu do spraw Cudzoziemców w sprawie likwidacji łomżyńskiego ośrodka dla uchodźców. Sprawa stała się głośna. W tym czasie doszło w mieście do ataku na dwie kobiety narodowości czeczeńskiej, sprawca miał wykrzykiwać obraźliwe słowa o treściach nacjonalistycznych. Ponieważ sprawcy napaści nie udało się ustalić, śledztwo zostało umorzone. Poseł od incydentu zdecydowanie się odciął, ale ze swego pomysłu nie wycofał się i zapowiedział dalsze działania. Wyjaśniał, że nie ma nic przeciwko uchodźcom, a chodzi mu jedynie o stworzenie im lepszych warunków i perspektyw poprzez przenoszenie ośrodków do bogatszych samorządów.