Drugie miejsce w finałowym konkursie, w którym rywalizowali zwycięzcy poszczególnych grup, zajął terier szkocki od hodowcy z Litwy, trzecie - jamnik szorstkowłosy od hodowcy z Polski. Przez dwa dni zaprezentowanych zostało blisko 2 tys. psów około dwustu ras. Swoje zwierzęta wystawili w Białymstoku hodowcy z kilkunastu krajów. Najliczniej reprezentowane były yorkshire terriery, labradory, owczarki niemieckie i buldogi francuskie, sporo było też berneńskich psów pasterskich i west highland white terrierów. Kilkanaście ras rzadkich wciąż w Polsce, było reprezentowanych zaledwie przez pojedyncze psy, np. boerboel, chin japoński, hokkaido, entlebucher czy mastif hiszpański. Organizatorzy oceniają, że przez dwa dni wystawę odwiedziło kilka tysięcy zwiedzających. Niektórych mogła w niedzielę zniechęcić pogoda, bo było chłodno i z przelotnymi opadami. - To była pogoda lepsza dla psów, niż dla oglądających - podsumował Andrzej Szutkiewicz, przewodniczący białostockiego oddziału Związku Kynologicznego. Niektórzy hodowcy przyznają, że wystawy wyzwalają w nich emocje, podobne do rywalizacji sportowej. Zdarzają się bowiem kłótnie, pretensje co do werdyktu sędziowskiego. Większość mówi jednak, ważne są same spotkania miłośników psów i wymiana doświadczeń między hodowcami. Kynolodzy zwracają uwagę, że dzięki wystawom i postępującej edukacji osoby przymierzające się do zakupu psa robią to coraz bardziej świadomie, wybierając rasę pasującą do możliwości lokalowych i finansowych, trybu życia czy usposobienia. Obecnie zauważają zwiększenie zainteresowania tzw. małymi rasami, gdy jeszcze kilka lat temu najmodniejsze były labradory, wcześniej np. rottweilery.