- Łukaszenka sfałszował wybory prezydenckie (na Białorusi - red.) w ubiegłym roku i Unia Europejska podjęła stanowcze działania. Uznała, że nie jest to wiarygodna osoba, z którą można prowadzić rozmowy. Wręcz przeciwnie. Tymczasem rozpoczynając rozmowę z Łukaszenką, kanclerz Merkel zaakceptowała grę białoruskiego dyktatora - wyjaśnił. Jego zdaniem od dawna było wiadomo, że Mińsk wywołał ten konflikt między innymi po to, by wymusić na UE rozmowy z reżimem w Mińsku. Zobacz też: Maciej Duszczyk: Nasz główny problem to reaktywność - Do tego też namawiali Rosjanie. Widać było, że kryzys migracyjny to pretekst do tego, żeby zacząć rozmowy, a de facto uznać Łukaszenkę za przywódcę Białorusi. W tym sensie oceniam rozmowę Merkel z Łukaszenką bardzo negatywnie, ponieważ kolejny raz kanclerz Niemiec wystąpiła poza oficjalnymi strukturami Unii Europejskiej - powiedział. Jak podkreślił, w ostatnich dniach i tygodniach w rozwiązanie konfliktu zaangażowali się szef Rady Europejskiej Charles Michel, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oraz szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Witold Waszczykowski: To cios w bezpieczeństwo UE Waszczykowski ocenia rozmowę negatywnie także z uwagi na to, że nie była ona konsultowana z krajami, które są atakowane przez Białoruś, czyli z Polską i państwami bałtyckimi. - Ponoć zostaliśmy uprzedzeni o rozmowach z Mińskiem. Nie zakładam jednak, że Polska akceptowała takie działania wobec Łukaszenki - wskazał. - To jest cios w bezpieczeństwo UE i całą koncepcję zwalczania Łukaszenki. Gdzie tu jest solidarność europejska? Kanclerz Merkel kieruje się tylko i wyłącznie egoistycznymi interesami Niemiec. Kiedy zaczęliśmy mówić w ostatnich dniach, że być może poważną sankcję wobec Łukaszenki byłoby zatrzymanie tranzytu gospodarczego, który przychodzi z Europy poprzez Białoruś do Rosji, to w tym momencie wkroczyła Merkel i pokazała jednoznacznie, że tam, gdzie są zagrożone interesy niemiecko-rosyjskie, tam jest niemieckie weto - wyjaśnił. - Dlatego nie możemy sobie pozwolić na dalszą federalizację Unii Europejskiej. Wtedy będzie to instytucja kierowana wyłącznie przez Niemcy i realizująca wyłącznie ich interesy - podsumował. Krytyka ze strony rzecznika rządu Rozmowy Merkel-Łukaszenka i Macron-Putin skrytykował także rzecznik rządu Piotr Müller. Müller, który był w środę gościem TVP Info, został zapytany, czy Polska otrzymała informacje wyprzedzające o tych rozmowach. Rzecznik rządu potwierdził, że wcześniej te informacje zostały przekazane, w szczególności jeżeli chodzi o rozmowę z Łukaszenką. - Osobiście - szczerze mówiąc - mnie dziwią te rozmowy, bo to jest w jakimś sensie akceptacja jego wyboru - przyznał. - Rozumiem, jaka jest sytuacja, ale uważam, że to nie jest dobry krok - dodał. - Oczywiście te kraje mogą podejmować działania w zakresie rozmów, natomiast nie są decyzyjne w tym zakresie - podkreślił Müller. - To jest granica polsko-białoruska, oczywiście to jest też granica unijna, ale to my stoimy na straży bezpieczeństwa Unii Europejskiej, choć wszystkie jasne sygnały wobec dyktatora Łukaszenki i wobec szefa Federacji Rosyjskiej, które będą zdecydowanie potępiały te działania, są na pewno pożyteczne - wskazał. Granica polsko-białoruska. "Omówiono szereg problemów" W poniedziałek Merkel i Łukaszenka rozmawiali telefonicznie o trudnej sytuacji na granicach Białorusi i Unii Europejskiej, a w szczególności o potrzebie zapewnienia pomocy humanitarnej dla uchodźców i migrantów. Uzgodnili, że będą kontynuować współpracę w tych kwestiach - poinformowało w poniedziałek biuro prasowe rządu w Berlinie. W trakcie rozmowy "omówiono szereg problemów, a przede wszystkim sytuację uchodźców na granicy białorusko-polskiej, białorusko-litewskiej i białorusko-łotewskiej", "poruszono też szczegółowo sposoby i perspektywy rozwiązania problemu migracyjnego, aby nie dopuścić do eskalacji sytuacji na granicy" - przekazała strona niemiecka. Łukaszenka i Merkel uzgodnili dalsze kontakty w celu rozwiązania sytuacji.