Kobieta została zatrzymana w ub. tygodniu, po tym jak policja sprawdziła anonimowe doniesienia o tym, iż choć była w ciąży, nikt nie widział jej dziecka. Na podstawie zebranych dowodów, w tym wyjaśnień zatrzymanej, postawiono jej zarzut zabójstwa córeczki. W czasie przeszukania pomieszczeń gospodarczych na posesji, na której mieszkała kobieta, natrafiono jednak na szczątki nie jednego, a dwójki dzieci. Kobiecie postawiono więc zarzut zabójstwa dwojga noworodków. Jak dodał prokurator Dziemianko, podejrzana przyznała się do tego czynu. Szczątki znaleziono w piwnicy, pod stodołą na posesji. - Po wyglądzie tych szczątków przypuszczamy, że pochodzą z różnych okresów - dodał prokurator Dziemianko. Dodał, że śledczy mają podstawy do twierdzenia, że dzieci urodziły się żywe - stąd zarzuty zabójstwa. W ocenie śledczych, pierwsze zabójstwo miało miejsce pod koniec 2010 r., drugie - kilka miesięcy temu, po narodzinach drugiego dziecka. Podejrzana 41-letnia kobieta została aresztowana na trzy miesiące. Przy zarzucie postawionym przez prokuraturę grozi jej nawet dożywocie. - To jest chyba bolączka naszego społeczeństwa, że nie interesujemy się innymi osobami, a jeśli coś wiemy, to otwarcie nie mówimy, tylko plotkujemy. Wcześniej nie było żadnych informacji o możliwości pozbawienia tych dzieci życia. Dopiero w tym roku policja uzyskała jakieś informacje i zaczęła je sprawdzać - dodał Dziemianko.