Było dużo pod górę i tyle samo w dół. Na całej trasie przewyższenie wyniosło około 700m. Było to pozytywnie odmienne w stosunku do innych wyścigów na Mazowszu. Po przejeździe honorowym, prawdziwe ściganie rozpoczęło się bardzo mocnym akcentem w rezerwacie "Kalinowo". Na tym kilkukilometrowym odcinku można z powodzeniem rozegrać zawody XC. Techniczne single tracki w pięknej scenerii lasu lipowo-dębowego położonego na nadnarwiańskiej morenie prowadziły albo stromo w górę, albo w dół. Dalej zawodnicy jechali polnymi drogami, które co chwilę były przeplatane leśnymi przecinkami i kolejnymi podjazdami, choćby na Piaskową Górę z rozległym widokiem na dolinę Narwi. Środkową część trasy to drewniany most w Bronowie i rozległa dolina Narwii. Tutaj było płasko, ale nie znaczy łatwo. Nierówności i kałuże po niedawnych ulewach wytrącały z rytmu. Chyba tylko zawodnicy Wertepowca Łochów czuli się w swoim żywiole... Ostatnie dwadzieścia kilometrów, to znowu teren, w którym trzeba było intensywnie używać przerzutek, gdyż podjazdy stawały się coraz bardziej strome i długie. Na koniec było jeszcze 40 metrowe przewyższenie ze Starej Łomży i asfaltowy dojazd do mety przy łomżyńskim amfiteatrze. Dystans maratonu liczył 65km. Kilkanaście minut po głównym maratonie wystartował dystans Mini. Najpierw trasa prowadziła asfaltową drogą wzdłuż Narwi. Ten odcinek był pokonywany w tempie spacerowym, bez rywalizacji. W Rakowie była przeprawa promowa. Ten element spodobał się przede wszystkim najmłodszym uczestnikom. Niewiele już miejsc w Polsce, gdzie można zobaczyć jeszcze taki prom napędzany ręcznie. Uczestnicy wyścigu Mini sami musieli ciągnąć liny, aby przedostać się na drugi brzeg. Po zejściu z promu rozpoczynał się wyścig. W końcówce oba dystanse łączyły się. Zawodnicy startujący na mini mieli więc także do pokonania kilka trudnych podjazdów. Jednak na mecie nie było słychać narzekań, ale zadowolenie z ukończenia wyścigu. W zgodnej opinii uczestników trasa łomżyńskiego maratonu była wymagająca i piękna. Nawet mieszkańcy tych terenów mówili, że dzięki maratonowi odkryli ciekawe miejsca. Można wiele razy przejeżdżać asfaltową drogą i nie wiedzieć co kryje się tuż obok. Trasa była znakomicie ułożona. Różne elementy przeplatały się ze sobą dostarczając coraz to nowych wrażeń. To zasługa nie tylko wspaniałych krajobrazów Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego, ale autorów trasy, którzy znakomicie wykorzystali walory terenu: Tomka Perkowskiego, Marcina Markowskigo i Pawła Kamińskiego. Na dystansie Maraton najlepszy okazał się Łukasz Milewski (UKS Wygoda Białystok). Drugi był łomżanin Robert Pietrzak. Najniższe miejsce na podium zajął Sebastian Gołaszewski (Wertepowiec Łochów). Na zwycięzców czekały nagrody pieniężne. Nagrodę główną 500zł z własnej kieszeni ufundował łomżyński radny Tadeusz Zaremba, który zaangażował się bardzo mocno w pomoc przy organizacji imprezy. Na dystansie Mini najszybsi byli reprezentanci UKS Wygoda Białystok Jan Kondrat, Rafał Masłowski i Sebastian Boruch. Znakomity czas wykręciła Katarzyna Kirpsza (Sokół Sokółka). Nagrodą główną na dystansie Mini był rower od sklepu rowerowego "Korsa". Ponadto organizację maratonu wsparli Miasto Łomża, BGŻ, Mazowiecka Spółka Gazownictwa, Spółdzielnia Mleczarska Piątnica i Łomżyński Dom Kultury. Za zabezpieczenie trasy gorące podziękowania należą się Policji, straży pożarnej i harcerzom. Patronat sportowy nad Maratonami Kresowymi sprawują Ryszard Szurkowski i Henryk Charucki. Kolejny Maraton Kresowy odbędzie się 22 sierpnia w Suwałkach. Maratony Kresowe są imprezami niekomercyjnymi. Organizatorem jest Podlaski Okręgowy Związek Kolarski.