Trąbiąc, z transparentami na pierwszych samochodach, kierowcy przejechali z parkingu, znajdującego się na wjeździe do Białegostoku od strony Warszawy, na drugą stronę miasta ? pod budynek sądu i prokuratur rejonowych przy ul. Mickiewicza. Jak podała policja, kolumna aut miała kilka kilometrów długości. Taksówek było tak dużo, że na kilkadziesiąt minut zablokowany został ruch nie tylko przy budynku sądu, ale i na ulicach dojazdowych. Na parking przed budynkiem sądu i prokuratur wjechało kilkadziesiąt aut. Tam manifestacja zakończyła się. "Stop przemocy w taksówkach", "Żądamy surowego ukarania sprawców napadu", "Chcemy bezpiecznie pracować" - takie hasła mieli na autach kierowcy pierwszych taksówek w kolumnie. W połowie listopada 2008 roku dwóch 17-latków zamówiło kurs taksówką spod jednej z białostockich galerii handlowych. Na peryferiach miasta 65-letniego kierowcę zaatakowali młotkiem i dusili kablem. Pobity mężczyzna zdołał zbiec i zawiadomić policję. Sprawców napadu zatrzymano. Prokuratura postawiła im zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia, a także uszkodzenia ciała. Obaj trafili do aresztu (został właśnie przedłużony do początku kwietnia). Jeden z nich przebywa na obserwacji psychiatrycznej. Prokuratura przyjęła, że motywem działania sprawców była chęć kradzieży samochodu. Podejrzani przyznali się i złożyli wyjaśnienia. Ze względu na charakter sprawy i sposób działania sprawców prokuratura wydała mediom zgodę na publikację danych i wizerunków zatrzymanych: Martina Małyszko i Błażeja Dembowskiego. Prokuratorzy przyznają, że - w ocenie opinii społecznej - opis tego zdarzenia przedstawiany przez poszkodowanego kierowcę może wskazywać na usiłowanie zabójstwa. Ale tłumaczą, że operują materiałem dowodowym zebranym w sprawie, którego w całości nie ujawniają, a zamiar sprawców oceniają właśnie na podstawie wszystkich dowodów. Taksówkarze, którzy wzięli udział w akcji, podkreślają, że niebezpieczne sytuacje w ich pracy zdarzały się, zdarzają i będą się zdarzać. Jak mówili dziennikarzom, każdy z nich mógł być na miejscu napadniętego kierowcy, ale uważają, że prokuratura powinna postawić surowsze zarzuty nastolatkom, bo - w ich ocenie - mogłoby to odstraszać innych. Organizatorzy akcji uważają tymczasem, że powinna być kontynuowana w mieście akcja podobna do realizowanej kilka lat temu w Białymstoku "Bezpiecznej taksówki", gdy taksówkarze mieli bezpośredni kontakt z policją. Kierowcy raczej nie są entuzjastami wprowadzenia kolejnych systemów szybkiego powiadamiania w przypadku np. napadu. Uważają, że może to pociągnąć za sobą kolejne koszty. Mówią, że obecny sposób, szybkie zawiadomienie centrali danej korporacji o zdarzeniu, sprawdza się. Liczą też na zawodową solidarność kolegów, którzy są w pobliżu miejsca, gdzie np. doszło do napadu na kierowcę.