Ze względu na konieczność zastosowania nadzwyczajnych środków, w piątek w łomżyńskim sądzie nie zaplanowano żadnych innych rozpraw. Do budynku wpuszczane były tylko te osoby, które mają związek z procesem, dziennikarze musieli wystąpić o stosowne akredytacje. Na ławie oskarżonych zasiada siedemnaście osób, członków gangu kierowanego przez Sławomira W., pseud. Generał. On sam przebywa w areszcie, a śledztwo jego dotyczące wciąż trwa. Prowadzi je gdański wydział ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej. On także kierował do sądu akt oskarżenia dotyczący innych członków grupy. W związku z tak dużą liczbą oskarżonych, podobną liczbą adwokatów oraz koniecznością zapewnienia miejsca dla policyjnej eskorty, jedna z sal rozpraw sądu w Łomży została specjalnie przygotowana do tak dużego procesu. Przede wszystkim przedłużono ławę oskarżonych i miejsca dla obrońców. Jak powiedział przewodniczący wydziału karnego łomżyńskiego sądu Stanisław Guziejko, każdy z oskarżonych mógł wskazać jedną osobę bliską, która otrzymała wejściówkę na salę rozpraw. Sędzia zwrócił uwagę, że oskarżeni dowożeni są z sześciu aresztów w różnych miastach, była potrzeba wyznaczenia w budynku specjalnych, zamkniętych stref przemieszczania się, a także zabezpieczenia parkingu sądu wyłącznie dla pojazdów policyjnych. Dodał, że właśnie ze względów bezpieczeństwa, w kolejnych dniach tego procesu, innych rozpraw będzie jak najmniej. - Żeby w jak najmniejszym stopniu absorbować inne sprawy - dodał Guziejko. W piątek oskarżyciel zdążył przeczytać akt oskarżenia liczący kilkadziesiąt stron. Na kolejnej rozprawie zaplanowanej na 20 marca ma odczytać uzasadnienie (o co wnioskowali obrońcy), czego nie zrobił w piątek, bo były problemy z nagłośnieniem sali. Niewykluczone, że wtedy też pierwsi oskarżeni zaczną składać wyjaśnienia. W ocenie prokuratury, gang "Generała" to związek przestępczy składający się z kilku grup działających nie tylko w Łomży, ale na terenie całego województwa podlaskiego, w latach 1998-2006. Wszystkim kierował Sławomir W. Jego grupa zaczęła przestępczą działalność od włamań, kradzieży i wymuszeń, ale z czasem zaczęła ją poszerzać m.in. o handel narkotykami, spirytusem i inną przestępczość gospodarczą. Po jakimś czasie grupa licząca kilkadziesiąt osób podzieliła się - w wyniku rozłamów, na mniejsze. Jednak wszystkie działały nadal pod kierownictwem "Generała". Z ustaleń śledczych wynika, że w czasie swojej działalności przestępcy wprowadzili na rynek m.in. nie mniej niż 100 kg amfetaminy, tyle samo marihuany oraz około 15 tys. sztuk tabletek ekstazy. Wartość narkotyków ocenia się na ok. 4 mln zł. W trakcie dochodzenia prokuratorzy ustalili też, że grupa działała tak długo dzięki powiązaniom korupcyjnym z policją i prokuraturą. Przestępcy wpadli po tym, jak zdecydował się zeznawać - w zamian za złagodzenie kary - jeden z członków gangu.