Podkreślają oni, że nie chodzi o same podwyżki, ale o ustalenie formy zatrudnienia i związanych z tym pieniędzy. Jak mówią chodzi o tzw. klauzule opt-out i dodatkowe wynagrodzenie za pracę w nadgodzinach. Wtorek jest drugim dniem protestu. Lekarze zapowiadają, że od środy do głodówki mogą przystąpić kolejne osoby. Jedna z osób prowadzących akcję, Teresa Krysiak powiedziała, że protestujący nie mają żadnych informacji dotyczących rozmów z dyrekcją. Takie spotkanie wszystkich związków zawodowych z dyrektorem, dotyczące kontraktowania usług szpitala przez NFZ, odbyło się w poniedziałek. W ocenie Krysiak, stanowisko dyrekcji i stanowisko OZZL w sprawie klauzuli opt-out i kosztów jej wprowadzenia w łomżyńskim szpitalu są bardzo rozbieżne. Już w poniedziałek protestujący mówili, że dyrektor wyolbrzymia ich roszczenia finansowe. - Jeżeli dyrekcja nas zaprosi, idziemy na rozmowy, ale mamy bardzo duże obawy, widząc sytuację dotychczasową, co do możliwości porozumienia się - powiedziała Krysiak. Dodała, że jeżeli do żadnych rozmów nie dojdzie, od środy do strajku dołączą kolejni lekarze. Dyrektor szpitala Marian Jaszewski uważa tymczasem, że nastąpiła "ewolucja dotychczasowych roszczeń" - jak to ujął - części członków OZZL. Poinformował on, że we wtorek zostanie do związku skierowane pismo o przedstawienie, również w formie pisemnej, swoich wyliczeń finansowych dotyczących proponowanych przez związek form zatrudnienia. "Nie jestem przeciwnikiem rozmów" - deklaruje Jaszewski. Przypomina, że szpital nie ma podpisanego kontraktu na 2008 rok z NFZ (podobnie jak trzy inne podlaskie szpitale), więc nie wiadomo jakimi pieniędzmi będzie dysponował. Dlatego Jaszewski uważa, że na razie nie może obowiązywać porozumienie dotyczące podwyżek, a zawarte z lekarzami na zakończenie strajku kilka miesięcy temu, bo - jak powiedział - jest tam zapis o podwyżkach nie od początku stycznia, ale od podpisania nowego kontraktu z NFZ.