Sąd skazał lekarza na rok więzienia, ale warunkowo zawiesił go na okres 3 lat próby. Dodatkowo zasądził częściowe odszkodowanie dla kobiety - 20 tys. zł i dla chorego dziecka - 40 tys. zł. Kobieta może domagać się od ginekologa całkowitego odszkodowania na drodze powództwa cywilnego. Cesarskie cięcie wykonane za późno Według sądu lekarz nie zachował należytej ostrożności w przypadku ciężarnej kobiety, która trafiła na oddział położniczy suwalskiego szpitala z oddziału patologii ciąży. Sąd uznał, że pacjentka była nieprawidłowo monitorowana podczas pobytu na "porodówce", co skutkowało spóźnionym wykonaniem cesarskiego cięcia, a w konsekwencji dziecko urodziło się niepełnosprawne. Sędzia Agnieszka Mazur, uzasadniając wyrok, powiedziała, że sąd, ustalając czy lekarz był winny zaniedbań przy porodzie, musiał zdecydować czy mógł przewidzieć skutki nieostrożnego zachowania podczas dyżuru lekarskiego. Błąd tragiczny w skutkach Według sądu nastąpił błąd, który skutkował tragicznymi dla rodziny skutkami. Według sądu za zaniedbania odpowiada lekarz odpowiedzialny za prowadzenie porodu patologicznego, a nie położne - jak bronił się oskarżony. - W przypadku porodu patologicznego to lekarz powinien jasno zdecydować, że musi być monitorowanie zapisem ktg akcji serca płodu. Zapis ten został przerwany. Takie postępowanie uniemożliwiło w następstwie rozpoznanie pęknięcia macicy i spóźnionego wykonania cesarskiego cięcia - powiedziała w uzasadnieniu sędzia Mazur. Sędzia zwróciła także uwagę na to, że dokumentacja dotycząca pacjentki i ciąży była prowadzona z wielką nierzetelnością i niestarannością. Spał zamiast zająć się pacjentką Według poszkodowanej kobiety przed porodem lekarz przez pięć godzin nie zaglądał na salę porodową. Przyszedł dopiero rano, kiedy kobieta dostała krwotoku i trzeba było przeprowadzić cesarskie cięcie. Lekarz miał spać na dyżurze, zamiast zająć się pacjentką. Grażyna Marchel po ogłoszeniu wyroku była zadowolona z jego treści. Powiedziała dziennikarzom, że nie wierzyła do końca, że uda się skazać lekarza za jego błędy. - Liczyłam jednak, że ktoś poniesie konsekwencje tego, że mój synek jest chory i będzie chory do końca życia. Synek ma sześć lat i ma porażenie mózgowe, autyzm, epilepsję, jest dzieckiem wymagającym stałej opieki. Chciałam, żeby sprawiedliwości stało się zadość i tak się stało - powiedziała po wyroku Marchel.