Jednocześnie, w tym samym procesie, skazał b. kasjerkę spółki na rok i 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata za przywłaszczenie 31 tys. zł. Obie skazane kobiety mają też oddać spółce zawłaszczone pieniądze. Oskarżone w tym procesie księgowa i kasjerka, zajmowały się pieniędzmi jednego z białostockich dealerów samochodowych. Sąd nie zgodził się z linią obrony oskarżonej księgowej, iż miał miejsce przypadek kreatywnej księgowości. Czyli, nie było realnych pieniędzy a lokaty bankowe były fikcyjne. - To tylko pobożne życzenie ze strony obrońcy, że spółka nie miała takich pieniędzy, jakich przywłaszczenie zarzuca się oskarżonej - mówił sędzia Jacek Dunikowski. Mówił, że roczne obroty spółki, która zajmuje się m.in. sprzedażą samochodów, to ponad 10 mln zł, rocznie sprzedawała ona ok. stu samochodów. Sędzia dodał, że w czasie, który obejmują zarzuty, było to "na pewno" kilkaset aut. Sędzia Jacek Dunikowski mówił o fałszowaniu dokumentacji księgowej. - Określenie "kreatywna księgowość" jest tutaj próbą usprawiedliwienia - dodał. Powiedział też, że biegła powołana w sprawie wyliczyła kwotę strat na podstawie ewidencji księgowej i "jej wysokość nie budzi wątpliwości". Zarzuty w tej sprawie dotyczyły lat 2001-2008. Przez ten czas oskarżone kobiety - samodzielnie lub w porozumieniu - m.in. dokonywały fikcyjnych wpłat do banku, wypłat pieniędzy na podstawie fikcyjnych delegacji służbowych wystawianych na nazwiska pracowników spółki. Opisując mechanizm przestępstwa sędzia Dunikowski mówił, ż np. wpłaty gotówką 40 tys. zł za sprzedaż samochodów były ewidencjonowane w raportach kasowych, ale już w dokumentacji komputerowej (systemie informatycznym) kwoty były o połowę niższe. Sprawa wyszła na jaw w marcu 2009 roku. Okazało się bowiem, że firma zalegała z zapłatą za trzy samochody, nie miała też żadnych lokat, a na jej kontach bankowych było niewiele pieniędzy. Zlecona kontrola wykazała, że w kasie brakuje znacznych pieniędzy.