Gaszenie zakończono w piątek wieczorem, jednak przez całą noc z piątku na sobotę w Studziankach był jeszcze dyżurujący zastęp strażaków. Strażacy pilnowali pogorzeliska do rana, na wypadek gdyby ogień znowu się pojawił. Jak powiedział rzecznik białostockiej straży Paweł Ostrowski, w dwóch miejscach - gdzie zauważono, że hałda jeszcze się tli - dosypano żwiru. W sobotę rano strażacy, po zakończonej akcji przekazali teren zarządcy składowiska. Zarządca otrzymał też zalecenie konieczności dalszego dozorowania pogorzeliska na wypadek, gdyby gdzieś jeszcze zauważono tlące się odpady. Dzień pracy strażaków kosztował od 25-40 tys. zł Strażacy w piątek od rana zasypywali hałdy żwirem, za który zapłacił właściciel terenu. W sumie wysypano kilka tysięcy ton żwiru, jego warstwa miała od kilkudziesięciu centymetrów do dwóch metrów grubości. Jeszcze w ciągu dnia przewidywano, że akcja potrwa do niedzieli, okazało się jednak, że w piątek wieczorem udało się zasypać płonącą hałdę. Jak powiedział Paweł Ostrowski, przy akcji gaśniczej pracowało 580 strażaków ze 147 zastępów, zużyto ponad 1 mln litrów wody. Dzień pracy strażaków kosztował od 25-40 tys. zł. Ogólnych kosztów nie podsumowano. Pole magazynowe, gdzie doszło do pożaru, znajduje się na terenie powstającego Centrum Innowacyjnej Gospodarki Odpadami, które buduje spółka Czyścioch z Białegostoku. Inwestycja miała być gotowa do końca 2011 r., ale nie jest jeszcze ukończona. Jej przewidywana wydajność to 170 tys. ton odpadów rocznie. Gromadzone przez kilka miesięcy, sprasowane ok. 20 tys. ton odpadów, miało posłużyć w kwietniu do rozruchu linii technologicznych. Gdy wybuchł pożar, składowisko miało ok. pół hektara powierzchni i 10 metrów wysokości. Doszło do umyślnego podpalenia? Przyczyna pożaru nie jest znana. Prezes firmy Czyścioch Maciej Potentas uważa, że doszło do umyślnego podpalenia. W poniedziałek złożył w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska (WIOŚ) w Białymstoku przygotował plan działań po zakończeniu gaszenia; są one związane z wpływem pożaru, ale i składowiska, na środowisko. W pierwszym rzędzie mają zostać pobrane próbki gruntu i wód odciekowych, by określić, czy nie zostały przekroczone wartości dopuszczalne. W przypadku wykrycia nieprawidłowości, WIOŚ zapowiada wniosek do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, by nałożyła na właściciela terenu obowiązek badań wpływu zdarzenia na środowisko, w tym na obszar NATURA 2000, oraz podjęcia działań naprawczych.